Piłka ręczna. Trener Zagłębia Sosnowiec: „Ten mecz wygraliśmy obroną”

514 0

Ryszard Tabor: Chcieliśmy zaskoczyć lidera wysoką grą w obronie. Do pewnego momentu udawało nam się to realizować. Końcowy akord tego spotkania niestety nie należał do nas. Rywal miał więcej atutów, przede wszystkim w postaci szerszej ławki rezerwowych. W momencie, gdy pierwszej siódemce mecz się nie układał, trener mógł wymienić ich na innych graczy o podobnym potencjale umiejętności. Dzięki temu Zagłębie mogło w drugiej połowie przechylić szalę na swoja stronę.

My graliśmy na to, na co nas obecnie stać. Niestety pozbawieni jesteśmy praktycznie zawodników rozgrywających. To było bardzo widoczne podczas tego spotkania. W pewnym momencie Najuch prosił o zmianę. Nie można było jej wykonać, gdyż w trakcie meczu kontuzji doznał Imiołek. Tutaj zaczęły się problemy. Na boisko musieli wejść zawodnicy, którzy mogą wejść na zmianę, ale nie grać przez dłuższy okres czasu za względu na przykład na swoje warunki fizyczne.

Jeżeli już wypracowaliśmy sobie sytuacje, nie wykorzystaliśmy ich. W takim meczu jak ten, każda okazja jest istotna. Dlatego też to wszystko złożyło się na to, że zespół z Sosnowca osiągnął w drugiej połowie kilkubramkową przewagę. Do końca spotkania kontrolował przebieg boiskowych wydarzeń i zasłużenie wygrał ten mecz.

O kontuzjach w zespole:

Tomasz Węgrzyn otrzymał uderzenie piłką w twarz, w okolice oka. Nie wiadomo jak poważna jest ta kontuzja. Maciej Imiołek doznał kontuzji łokcia. Jest to bardzo bolesne stłuczenie, które uniemożliwiło mu operowanie ręką na boisku. Kontuzje są już chyba tradycją w naszym zespole. Co spotkanie ktoś doznaje urazu. Jest to bardzo przykre, bo od razu przekłada się na poziom naszego zespołu. Od początku sezonu wypadli nam: Rakoczy, Imiołek, Zubik, Wełna – czterech podstawowych graczy. Pozostał nam tylko Najuch. Z pięciu został tylko jeden rozgrywający. Pierwszy z nich nie zagra już do końca sezonu. Problem jest także z Zubikiem, któremu odnowiła się kontuzja z pierwszego spotkania tej rundy. Z tego też powodu nie będziemy go „zmuszać” do gry w obawie o jego zdrowie. Problemem Wełny jest bark. Całkiem możliwe jest więc, że w kolejnych spotkaniach będziemy grać bez tych zawodników.

O Miguelu Sanzie:

Migiel powinien być zawodnikiem, który zmienia Karwowskiego. Gra jednak w pierwszej siódemce. Na chwilę obecną, ze względów motorycznych, nie stać go na grę 40-45 minut. Wydaje mi się, że on potrafi skończyć akcję, ma potężny potencjał rzutowy. W kilku poprzednich spotkaniach był bardzo skuteczny. Dzisiaj niestety tego nie potwierdził. Ale jak wiadomo, czasami zdarzają się mecze słabsze. Przeliczyłem się dzisiaj względem niego. Zszedł z boiska w 50 minucie. W moim odczuciu powinienem go zmienić wcześniej. To, że nie rzucał nie jest jego winą, ale zawodników rozgrywających. Nie miał wielu okazji, oprócz tych, które zmarnował. Nie popełnił wielkich błędów. Grał tak jak skrzydłowy może grać będąc uzależnionym od zawodnika rozgrywającego.

Jakub Piątkowski: Zabrakło nam pomysłu w ataku. W obronie gra wyglądała jeszcze jako tako. W ataku, przez 22 minuty drugiej połowy rzucamy tylko 3 bramki, to był główny powód naszej dzisiejszej przegranej.

Trener gości – Krzysztof Adamuszek: Jestem zadowolony tylko z punktów i zwycięstwa. Z gry już nie. O ile gra w obronie była dobra, to w ataku nie realizowaliśmy zadań, które założyliśmy sobie przed meczem przy strefie wysuniętej 4-2, 3-3.

Zespół z Bochni niczym nas nie zaskoczył. Wiedzieliśmy, że ta strefa będzie wysunięta do czego przygotowaliśmy się przez miniony tydzień. Wiedzieliśmy, że nie mamy grać indywidualnie, ale piłką i szeroko. Zaczęliśmy dobrze, ale potem wkradł się problem z minimalizmem. Polega on na tym, że dostosowujemy swoją grę do każdej drużyny. Czy to są drużyny z czołówki, czy też z końca tabeli. Tutaj w Bochni bardzo podobała mi się gra gospodarzy, którzy zostawili na parkiecie serducho. Bardzo to cenię i przez cały tydzień przestrzegałem przed tym chłopaków, że tutaj nie będzie spacerku, że trochę zdrowia trzeba będzie zostawić. Wszyscy kiwnęli głową, ale później było już zupełnie inaczej. Błędy zaczęły się od zawodników doświadczonych. Jeżeli zawodnik popełnia kilka identycznych błędów, jest zmieniony, zostaje poinformowany jak m grać – kiwa głową – i za chwilę robi ten sam błąd, to jest to co najmniej dziwne i zastanawiające. O to mam największe pretensje do tych bardziej doświadczonych zawodników. Mogło być dzisiaj różnie gdybyśmy się nie spięli w obronie. Zawodnik gospodarzy, który dużo rzucał [Najuch – przyp. MK] został wyłączony z gry, wyżej też podnosiliśmy ręce. Można powiedzieć, że ten mecz wygraliśmy obroną.

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *