Piłka nożna młodzieżowa. Radłowska masakra piłką nożną

449 0

Szreniawa zaczęła z wysokiego C. Nie minęło 10 minut meczu a piłka była już 3 razy w siatce drużyny z Radłowa.

Radłovia Radłów to ostatnia drużyna w tabeli. Po prostu dostarczyciele punktów. Rozmawiając, przed meczem, z chłopakami z Wiśnicza usłyszałem, że są nastawieni na zwycięstwo. Mówili, że mecz z jesieni z Radłovią rozgrywany na malowniczo położonym stadionie w Bobrownikach Małych pozostawił w nich zadrę. „…Bo przecież zamknęliśmy ich (Radłovię) w ich polu karnym a zaledwie zremisowaliśmy…”- usłyszałem. Wczoraj nie było widać niemocy strzeleckiej młodzików Szreniawy, a wprost przeciwnie, oglądaliśmy grad bramek, dość powiedzieć, że na przerwę drużyny schodziły przy stanie 6:0 dla Szreniawy.

W przerwie słychać było słowa trenerów obu drużyn. M.Motak (Szreniawa) mówił: „Panowie jest 0:0.” Próbując ostudzić rozgrzane głowy swoich podopiecznych. Zaś trener Radłovii do swoich zawodników powtarzał: „Chłopcy mecz się jeszcze nie skończył.”

Początek drugiej połowy to lekka przewaga drużyny Radłovii nagrodzona bramką, która wywołała w nich okrzyki radości, jak gdyby, co najmniej wyrównali wynik spotkania. Ale po chwili Szreniawa wróciła do gry z pierwszej połowy i rozpoczęła ponowny festiwal strzelecki, zasypując Radłovię kolejnym gradem bramek. Mecz zakończył się fantastycznym wynikiem dla Szreniawy, która rozgromiła Radłovię 13:1. I szczerze należy przyznać, że był to najniższy wymiar kary dla Radłovii, która rozgrywała wczoraj bardzo słaby mecz.

Zaś niektórzy z zawodników Szreniawy mogli poczuć się jak Robert Lewandowski po meczu z Realem – 4 strzeliłem. My na trybunach wygrzani wiosennym słońcem, rozchodziliśmy się po meczu do domów, jak po obejrzeniu klasyku gatunku horroru pt. „Teksańska masakra piłą mechaniczną” gdzie w rolę Latherface wpisali się zawodnicy Szreniawy, nie znajdując litości dla przeciwnika z boiska.

W najbliższą niedzielę na boisku w Kobylu derby drużyn gminy wiśnickiej mecz młodzików Szreniawy Nowy Wiśnicz i Czarnych Kobyle.

Tekst: nadesłany

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *