Siatkówka. Bocheńska piątka przybita!

342 0

Awans do pierwszej czwórki pozostał niestety w sferze marzeń bocheńskiej drużyny, ale podopieczni Roberta Banaszaka nie składali broni na parkietach drugiej ligi. Został im do zrealizowania inny cel: odzyskanie piątego miejsca w tabeli, które zostało przejęte przez błękitną ekipę z Ropczyc. Cel konkretny, plan na jego realizację musiał być dopracowany i faktycznie taki był, co było widać już w dwóch pierwszych setach konfrontacji z Wisłokiem. – W pierwszych dwóch setach szybko odjeżdżaliśmy przeciwnikowi, uzyskiwaliśmy sześć, a nawet siedem punktów przewagi i to dowoziliśmy do końca – mówił tuż po zakończeniu spotkania szkoleniowiec MOSiR-u. – Graliśmy bardzo dobrze w zagrywce, albo inaczej wypadałoby powiedzieć, że Strzyżów zagrał bardzo źle w przyjęciu. Pojawiały się u nich problemy z wyprowadzaniem akcji – albo podbijaliśmy ich kontry albo oni się po prostu mylili – wyliczał trener Banaszak.

Czy w bocheńskich szeregach wszystko szło tak idealnie? Nie do końca tak było. Nadszedł taki moment, w którym zbyt wysokie prowadzenie odcisnęło wyraźne piętno na umysłach zawodników z Bochni. Dekoncentracja – ten nieprzychylny dla zespołu stan nie wprowadził siatkarzy MOSiR-u w prawdziwe tarapaty, ale tylko dlatego, że w odpowiedniej chwili przebudzili się oni na zagrywce. Rywale rzeczywiście odrobili część strat i zbliżyli się na odległość trzech, czterech punktów, ale na więcej nie było ich już stać. Tym bardziej, że jak zostało to wspomniane, w ruch poszła kąśliwa zagrywka bochnian.

Pozornie było to łatwe spotkanie, na co wskazywałby wynik 3:0, niemniej jednak partia trzecia pokazała, że walki także nie brakowało. – Set trzeci to walka punkt za punkt. Od stanu 17:17 zdobyliśmy trzy punkty z rzędu i wtedy Wisłok zmuszony był wziąć czas – opisywał ten fragment meczu Robert Banaszak. – Po czasie, Kuba Zmarz zepsuł zagrywkę, ale po chwili w tym samym elemencie popisał się Jakub Habel – mówił. I rzeczywiście, bocheński rozgrywający cztery razy postraszył rywala na tyle, że najpierw aż dwukrotnie pomylił się w ataku, w kolejnej akcji nadział się na blok siatkarzy Contimaxu, a do tego wszystkiego dołożył się jeszcze problem z przyjęciem.

Siatkarze z Bochni odskoczyli rywalom na strzyżowskim parkiecie, pokonali ich 3:0, czym w sposób wręcz perfekcyjny zemścili się za porażkę z pierwszej rundy. Najważniejsze było jednak to, że po tym zwycięstwie bochnianie byli już jedną nogą na piątym miejscu drugoligowej tabeli. Drugą nogę mogli na piątym stopniu postawić tuż po usłyszeniu radosnej nowiny płynącej z hali z Ropczyc. TSV Sanok pokonał błękitną ekipę, pomagając MOSiR-owi… I tak to właśnie upragniona bocheńska piątka została w sobotni wieczór przybita.

MKS Wisłok Strzyżów – Contimax MOSiR Bochnia 0:3 (21:25, 16:25, 18:25)

Contimax w składzie: Jakub Habel, Szymon Ściślak, Konrad Stajer, Jakub Zmarz, Jakub Czubiński, Roman Kącki oraz Bartosz Luks (libero).

Wyniki pozostałych spotkań 18. kolejki:
Błękitni Ropczyce – TSV Cell Fast Sanok 1:3 (21:25, 25:22, 18:25, 18:25)
Hutnik Dobry Wynik Kraków – MKS Andrychów 3:1 (25:22, 25:15, 24:26, 25:22)
Płomień Sosnowiec – MCKiS Jaworzno 2:3 (25:23, 22:25, 21:25, 25:19, 11:15)
PWSZ Karpaty Krosno – LKS Kłos Olkusz 0:3 (0:25, 0:25, 0:25)

Tabela grupy VI drugiej ligi po 18. kolejce (po rundzie zasadniczej)
(mecze, punkty, sety, małe punkty)
1. TSV Cell Fast Sanok 18, 50, 53:13, 1590:1276
2. UKS Hutnik Dobry Wynik Kraków 18, 35, 38:26, 1462:1373
3. MCKiS Jaworzno 18, 33, 41:28, 1586:1466
4. MKS Andrychów 18, 32, 39:27, 1473:1443
5. Contimax MOSiR Bochnia 18, 29,39:34, 1637:1592
6. KS Błękitni Ropczyce 18, 27, 32:35, 1509:1505
7. MKS MOS Płomień Sosnowiec 18, 24, 34:38, 1529:1578
8. PWSZ Karpaty MOSiR KHS Krosno 18, 22, 33:41, 1524:1687
9. MKS Wisłok Strzyżów 18, 9, 20:50, 1416:1619
10. LKS Kłos Olkusz 18, 9, 11:48, 1167:1354

Joanna Dobranowska

Fot. Joanna Dobranowska

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *