IV liga. Sokół pofrunął nad Parkową

986 0

BKS – Sokół 1-2 (0-1)
Bramki: Mateusz Klesiewicz 69′ – Damian Chudyba 12′, Daniel Policht 73′
Żółte kartki: Motak, Ruchałowski – Rędzina, Kostecki, Zabiegała
Sędziowali: Sylwia Biernat oraz Łukasz Mnich i Mariusz Aleksa (KS Kraków)
BKS: Szydłowski Damian – Bukowiec Daniel, Ruchałowski Michał, Motak Marcin, Czernecki Mateusz (60′ Fortuna Mateusz) -Mus Grzegorz, Siwek Jarosław, Górecki Jarosław, Klesiewicz Mateusz, Grodowski Hubert (46′ Turczyn Sebastian)- Zubel Sławomir.
Sokół: Mariusz Mucek – Marcin Rędzina, Daniel Policht, Łukasz Kulig (77′ Piotr Świątek ), Paweł Knap – Rafał Ciesielski, Sergiusz Kostecki, Mularz Sebastian (71′ Marek Kowalik) – Damian Chudyba, Mariusz Zabiegała (87′ Świątek Piotr), Grzegorz Baran (71′ Andrzej Mika).

To było dobre piłkarskie widowisko, w którym nie brakowało składnych, szybkich akcji, strzałów, bramek i twardej męskiej walki, jednym słowem dobre piłkarskie czwartoligowe widowisko.

Mecz zapowiadaliśmy jako pojedynek sąsiadów w ligowej tabeli (Sokół miał 2 punkty więcej od BKS), a także pojedynek Sławomira Zubla z jego byłym klubem – Sokołem. Na boisku, ale w drugiej połowie pojawili się także byli zawodnicy ekipy z Borzęcina, a obecnie reprezentujący BKS – Sebastian Tuczyn oraz Mateusz Fortuna.

Spotkanie lepiej rozpoczęli goście, którzy wysoko zaatakowali bochnian uniemożliwiając im swobodne rozegranie piłki. W efekcie gospodarze bardzo często zmuszani byli do zagrywania długich piłek do przodu, licząc, że przejmie ją Sławomir Zubel, bądź też któryś ze środkowych pomocników. Górą jednak zazwyczaj byli borzęcinianie z doświadczonym Sergiuszem Kosteckim oraz Rafałem Ciesielskim. Stąd też nakręcali swoje szybkie i składne akcje.

W 12 minucie piłka ze środka powędrowała w kierunku lewego skrzydła, skąd została zagrana prostopadła piłka do Damiana Chudyby, który pewnym strzałem pokonał swojego imiennika w bramce gospodarzy – Damiana Szydłowskiego. Skrzydłowy gości był w tej części meczu bardzo aktywny. Pomagała mu niemrawa współpraca prawego pomocnika i obrońcy w zespole BKS. Dzięki temu Chudyba często (23′, 25′, 31′) oddawał strzały w kierunku bramki Szydłowskiego niewiele zazwyczaj się myląc.

Nieznacznie przestrzelone strzały Chudyby, to jedno. Bliski podwyższenia prowadzenia był także Grzegorz Baran, którego strzał (w 15′) obił – na szczęście dla miejscowych – tylko słupek.

Bardzo dobra gra Sokoła trwała mniej więcej do 35-40 minuty. W tym czasie Bocheński zaczął w końcu przejmować inicjatywę, czego efektem były dwie bardzo groźne sytuacje Jarosława Siwka (po kombinacyjnej wymianie podań z Piotrem Góreckim) oraz Mateusza Klesiewicza. W pierwszym przypadku piłka poleciała minimalnie nad poprzeczką, w drugim – tuż obok słupka.

Na akcje gospodarzy odpowiedział Rafał Ciesielski uderzając niemal równo z gwizdkiem Sylwii Biernat prowadzącej zawody.

Po zmianie stron tempo meczu nieco siadło, głównie za sprawą przyjezdnych. W tej części gry lepiej pod względem fizycznym prezentowali się podopieczni Sławomira Zubla. Byli szybsi, zdeterminowani na zdobycie wyrównującej bramki. Wiele akcji gospodarzy rozgrywanych było z użyciem aktywnych skrzydeł. O ile w pierwszej połowie widać było chęć do gry Grzegorza Musa, o tyle w drugich 45 minutach zaczął wspierać go Sebastian Turczyn.

Starania gospodarzy przyniosły efekt w 69 minucie. Piłkę na wysokości narożnika pola karnego otrzymał Mateusz Klesiewicz przebiegł z futbolówka wzdłuż pola karnego, a następnie uderzył na bramkę strzeżona przez Mariusza Mucka. Piłka zanim wpadła do siatki odbiła się jeszcze od słupka.

Minutę później gospodarze mogli wyjść na prowadzenie. tym razem indywidualna akcją popisał się aktywny w tym spotkaniu Jarosław Siwek, wbiegł pole karne wyprzedzając obrońców, ale minimalnie przestrzelił. Podobnie, minimalnie niecelnie uderzył tez po rzucie rożnym Marcin Motak.

Goście nie zagrażali miejscowym po akcjach – jak to było w pierwszej części meczu, ale po stałych fragmentach gry. Po jednym z nich – rzucie z autu zdobyli bramkę na wagę trzech punktów. Zza linii dalekim wyrzutem popisał się Marek Kowalik, który zaledwie minutę wcześniej pojawił się na boisku. Co wchodzę na boisko – wygrywamy – mówił pół żartem, pół serio defensor gości. I rzeczywiście: błąd w kryciu w polu karnym wykorzystał Daniel Policht, który sprytnym strzałem pokonał Szydłowskiego. Niestety – powiedział później Sławomir Zubel – mimo moich apelów o pilnowanie Daniela nie ustrzegliśmy się błędu w dość nieoczekiwanym momencie.

Po stracie bramki BKS ruszył do ataków, ale nie przyniosły one już wymiernych korzyści. Aktywne skrzydła dogrywały piłki w pole karne, ale ciągle czegoś bramkowało, a w decydujących momentach ofiarnie interweniował Mucek.

Ostatecznie Sokół pokonał BKS, co jest trzecim zwycięstwem z rzędu drużyny Romana Ciochonia oraz dziewiątym spotkaniem bez porażki z rzędu. Bochnianie kończą serię czterech meczów bez straty bramki.

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *