Siatkówka. W piątek siatkarskie spotkanie po sąsiedzku

485 0

Jeszcze przed startem tego sezonu reprezentanci ekipy z Sędziszowa mieli naprawdę sporo szczęścia. Sędziszowianie nie wywalczyli awansu do drugiej ligi w turnieju finałowym rozgrywanym w Warszawie, ale mimo wszystko zdołali znaleźć się na tym szczeblu rozgrywek. Przedstawiciele klubu zdecydowali się złożyć odpowiednie dokumenty wraz z akcesem do II ligi i ta prośba rzeczywiście została pozytywnie rozpatrzona. Graczom PZL-u nie pozostaje teraz nic innego jak tylko potwierdzić to, że faktycznie zasłużyli na to by znaleźć się w gronie drugoligowców. Jak do tej pory udało im się wygrać dwa spośród czterech rozegranych spotkań. Z Avią poszło im gładko (wygrana 3:0), z zespołem z Rzeszowa kłopotu było trochę więcej, ale zwycięstwo w tie breaku stało się faktem. Inaczej sprawa wyglądała już z pozostałymi przeciwnikami – z Wisłokiem Strzyżów nie zdołali osiągnąć korzystnego wyniku, a sanocki TSV dał im prawdziwą lekcję siatkówki, pokonując ich 3:0.

W ostatnim spotkaniu bochnianie także ulegli sanoczanom 0:3, ale w pierwszej kolejności na pewno należy zwrócić uwagę na same rozmiary porażki w poszczególnych setach. Sędziszowianie polegli niemal na całej linii przegrywając w kolejnych partiach 25:13, 25:17 i 25:18, natomiast podopieczni Roberta Banaszaka mocno pogrozili liderowi tabeli i mimo iż przegrali to trzeba podkreślić, że przegrali po walce. – Bochnianie naprawdę mieli szanse na to aby urwać chociażby dwa sety podopiecznym Piotra Podpory. Tak się jednak nie stało, gdyż reprezentantom Solnego Grodu zabrakło konsekwencji głównie w końcówkach poszczególnych partii, ale też zabrakło im kończących akcji w tych wcześniejszych niezwykle ważnych momentach setów. – Ogólnie mecz stał na dosyć wysokim poziomie, sprawiliśmy dużo problemów Sanokowi. Do stanu 20:20 właściwie w każdym secie graliśmy punkt za punkt – raz jedna drużyna miała ten punkt przewagi, raz druga, ale ostatecznie widać to większe ogranie Sanoka -mówił tuż po tym spotkaniu Jakub Zmarz, wychowanek sanockiej ekipy. – Widać, że chłopaki są bardziej doświadczeni, także myślę że to zaważyło na wszystkim. Mamy bardzo młodą drużynę, więc czasami to się niestety odbija na nas źle – dodał środkowy Contimaxu.

Nie było chyba jeszcze drużyny, która aż tak mocno popracowałaby w konfrontacji z Sanokiem, a fakt, że nie raz trener Podpora musiał we wspomnianym meczu brać czas dla swej drużyny o czymś jednak świadczy. – Drużyna z Bochni naprawdę bardzo dobrze broniła, więc musieliśmy się na tym ataku bardzo mocno starać – mówił dla Telewizji Sanok Tomasz Józefacki, atakujący TSV. – Jest to naprawdę bardzo defensywny zespół, to im trzeba przyznać – podkreślił także Jakub Kosiek.

Jak będzie tym razem? Czy bochnianie przed własną publicznością także będą podbijać piłki w obronie jak natchnieni? – Contimax sąsiaduje z Sędziszowem w drugoligowej tabeli i ma nad nim jeden punkt przewagi. Oddech rywala czuje na plecach, tak więc można przypuszczać, że w piątek nie będzie łatwo.

Contimax MOSiR Bochnia – PZL Sędziszów Małopolski
23 października (piątek), godz. 19.00
Hala widowiskowo – sportowa przy ul. Poniatowskiego 32 w Bochni

Pozostałe spotkania 5. kolejki:
KS Błękitni Ropczyce – TSV Mansard TransGaz Travel Sanok
AZS PWSZ Karpaty KHS Krosno – ASPS Avia Świdnik
Wisłok Strzyżów – LKPS Pszczółka Lublin
AKS V LO Rzeszów – KS SMS Neobus Raf-Mar Niebylec

po 4 s

Źródło: inf. własna/esanok.pl

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *