IV liga. S. Zubel: „Doświadczenie rywala dało znać o sobie”

501 0

Co się stało, że przegraliście aż 5-0?

Sławomir Zubel: Zacznijmy od tego, że Barcice mają najsilniejszy zespół w całej lidze. Posiadają w swoim składzie zawodników, którzy posiadają na swoim koncie po 100, 150 a nawet 200 spotkań na poziomie lig centralnych (I, II, III liga). Doświadczeniem biją wszystkich na głowę. Posiadają także najlepsze i najszersze boisko. To pokazuje z jakim przeciwnikiem przyszło nam się mierzyć. Do tego dodam, zresztą po raz kolejny, że w piątym wiosennym meczu sędziują nam arbitrzy z Gorlic, a niestety praca arbitra miała duży wpływ na to, co działo się na boisku. Do Barcic pojechaliśmy również bez dwóch podstawowych zawodników odpowiedzialnych za grę defensywną, czyli Piotra Góreckiego oraz Daniela Bukowca. Ta strata była dla nas niemożliwą do zastąpienia. Kilku innych zawodników nie mogło wziąć udziału w tym spotkaniu.

Niestety, jak już wspomniałem, nie popisał się arbiter. Już w pierwszych minutach meczu należały się nam dwa rzuty karne, co podkreślali po spotkaniu zawodnicy gospodarzy. W jednej z tych sytuacji, sędzia uznał, że symuluję upadek w polu karnym. Materiał wideo, potwierdza, że obrońca z Barcic podstawił mi nogę. Powinna być dla nas jedenastka. Uważam, że sędzia zbyt pochopnie dał drugą żółtą kartkę Mateuszowi Czerneckiemu. Dwie wcześniej stracone bramki plus gra w osłabieniu nie mogła dla nas się dobrze skończyć. Kolejne trzy bramki, które straciliśmy były konsekwencją tego, że próbowaliśmy odrabiać straty.

Do przerwy mecz układał się dla was całkiem dobrze.

Do przerwy mecz był bardzo wyrównany. Wiedzieliśmy jak gra Barciczanka. Odcięliśmy największy ich atut, czyli środek pola. Przez to rywale grali głównie długą piłką. Przedarli się z dwa-trzy razy pod nasza bramkę, ale strzały albo wybronił Damian Szydłowski, albo szybowały wysoko nad poprzeczką. My także mieliśmy swoje szanse po kontratakach. Zabrakło w nich może trochę jakości przy ostatnim podaniu, aby przekuć je na bramki. W drugiej połowie podobne okazje miała Barciczanka i strzeliła po nich gole. Doświadczenie rywala dało właśnie w tym elemencie znać o sobie. Mimo, że rywale byli od nas piłkarsko lepsi, to jednak oba zespoły toczyły pojedynek godny zespołów z czuba tabeli. Wszystko zmieniło się, gdy do akcji wkroczył sędzia spotkania. Nie musiał pomagać rywalom, tymczasem po raz kolejny zostaliśmy wykartkowani przed środowym meczem z Zakopanem. Sytuacje w jakich Mateusz Czernecki otrzymał pierwszą i drugą żółtą kartkę były kuriozalne. W pierwszym przypadku czysto wybił rywalowi piłkę, a sędzia dopatrzył się faulu, w drugim zaatakował piłkę w sposób, w jaki w tym meczu można było wielokrotnie obserwować bez konsekwencji kartkowych. Według mnie to nie jest przypadek, że kolejni zawodnicy dostają kartki.

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *