BLF. Krawczyk Team oraz Pershing Corleone zaskoczyły faworytów

505 0

Już 1. kolejka sezonu zasadniczego przyniosła niespodziewane rozstrzygnięcia. Od porażek rywalizację w Grupie Potężnych rozpoczęli zwycięzcy swoich grup eliminacyjnych – Transbet oraz Igloo. Pierwszych rozbił Krawczyk Team, drudzy nie poradzili sobie z Pershing Corleone. Mnóstwo emocji dostarczyła rywalizacja iSprzętu z G2 Transport, a ciekawie było także w spotkaniach Grupy Wątłych.

Grupa Wątłych
HAL MONT Futsal Team – Parkers 1:2 (0:1)

KS Husaria Łapczyca – Megamot 6:2 (2:2)

Św. Paweł – Lemon FHU 3:4 (1:2)

Po nieudanych występach w fazie eliminacyjnej przełamali się Parkers. Od samego początku spotkania przeważali w rywalizacji z występującym w zaledwie sześcioosobowym składzie zespołem Dawida Pilcha. Prowadzenie po rozegraniu rzutu rożnego mocnym strzałem pod poprzeczkę zapewnił jej Artur Majcher, a tuż przed końcem pierwszej połowy trafienie dołożył Sebastian Liszka. HAL MONT z czasem opadał z sił i odpowiedział dopiero w ostatniej minucie, gdy po składnej akcji z najbliższej odległości piłkę do bramki posłał Dawid Miękina. Zespół rzucił się do ataków, a dwa razy groźnie uderzył Pilch, jednak bez powodzenia. Parkers przerywali passę sześciu porażek z rzędu, zapoczątkowaną jeszcze w sezonie 2019/20 i pokazali, że w Grupie Wątłych mogą walczyć o dobry wynik.

Pierwszym liderem Grupy Wątłych została Husaria. Drużyna z Łapczycy do przerwy jedynie remisowała z występująca bez zmienników drużyna Tomasza Sopaty, ale ostatecznie zrealizowała swój cel. Na gola Macieja Strzałki szybko odpowiedział Damian Pławecki i choć zaraz na 2:1 trafił Patryk Marzec, to tuż przed przerwą błąd w wyprowadzeniu piłki wykorzystał Adrian Kurek i do przerwy był remis. Choć Husaria nie zagrała zbyt dobrze, to jednak w drugiej części wykorzystała przewagę wynikającą z możliwości rotowania składem. Najpierw bramkę zdobył Jakub Kuras, a chwilę później na 4:2 podwyższył Maciej Jochym. Przez kolejne minuty wynik się nie zmieniał, a obie strony miały swoje okazje. Dopiero w końcówce Husaria odskoczyła po drugim trafieniu Jochyma, a po strzale zza pola karnego i niefortunnej interwencji Sopaty wynik na 6:2 ustalił Mateusz Filipek. Megamot, choć posiadał w kadrze dobrych graczy, to jednak nie był w stanie wytrzymać tempa narzuconego przez rywali. Husaria pokazała, że wygrana w pierwszym meczu z Megamotem nie była przypadkiem i w Grupie Wątłych zamierza walczyć o wysokie cele.

„Cytrynki” mają patent na „Świętych”, bo drugi raz w tym sezonie zdołały wygrać bezpośrednie starcie. Już w 1. minucie prowadzenie ekipie Dawida Kociołka zapewnił Adrian Borowiec, a potem podwyższył Grzegorz Siemdaj. Nadzieję drużynie Macieja Jeziorka przywrócił Jakub Pasiut, ale niedługo po przerwie szybką akcję wykończył Łukasz Dunaj i Lemon prowadził 3:1. „Święci” pokazali już jednak w spotkaniu z G2, że potrafią wychodzić z opresji. W ciągu minuty odrobili straty dzięki bramkom Pasiuta oraz Huberta Kwarty. Podział punktów ich jednak nie zadowalał, dlatego rzucili wszystkie siły na atak. Byli blisko zdobycia czwartego gola, ale to się nie udało, do tego narazili się na kontratak, który wykorzystał Borowiec. Tym razem „Cytrynki” nie oddały już prowadzenia i wygrały najciekawiej zapowiadający się mecz w Grupie Wątłych. Ta wygrana może mieć duże znaczenie w kontekście walki o wygraną w niższej lidze.

Grupa Potężnych
Igloo – Krawczyk Team 0:5 (0:3)

Transbet – Pershing Corleone 0:3 (0:1)

iSprzęt – G2 Transport 3:3 (1:0)

Już pierwszy mecz Grupy Potężnych zakończył się niespodziewanym wynikiem, bo Igloo wyraźnie uległo Krawczyk Teamowi. W tym meczu mieliśmy zobaczyć, jak razem na boisku funkcjonują gwiazdy „Mroźnych”. Pierwszy występ należy zaliczyć do nieudanych, bo nastawieni na uważną grę w obronie i organizowanie szybkich wypadów rywale wypunktowali swoich przeciwników. Dodatkowo tym razem Igloo nie pomógł słabo dysponowany bramkarz Marcin Polak. Dwa gole dla zwycięzców zdobył Łukasz Rybka, wcześniej przewagę zapewnili im Konrad Kuliszewski i Maciej Machaj, a wynik ustalił Rafał Rachwalski, który tym razem okazał się lepszy od występującego w Igloo swojego brata, Tomasza. Dla Igloo to pierwsza porażka w sezonie, Krawczyk Team ma na swoim koncie już cztery z rzędu mecze bez przegranej.

O ile rozmiary porażki Igloo z Krawczyk Teamem należało uznać za niespodziankę, to przegrana mistrzów z Pershing Corleone jest już sensacją. Zespół Jarosława Żmudzkiego znany jest z ambitnej postawy, nie brak mu także doświadczenia i w pewnych momentach liczył się w walce o wysokie cele, jednak w tym spotkaniu to obrońcy tytułu, nawet biorąc pod uwagę liczne ubytki kadrowe, byli faworytem. Rywalizacja była zaciekła, przez co już w pierwszym kwadransie sędziowie pokazali trzy żółte kartki. Pershing Corleone broniło się skutecznie, a z czasem zaczęło stwarzać sobie okazje. Tuż przed przerwą niespodziewanie prowadzenie tej ekipie zapewnił Wojciech Mikulski, a tuż po zmianie stron gola dołożył Krystian Gajewski. Transbet wciąż miał dużo czasu, by odwrócić losy rywalizacji, ale bił głową w mur. Wynik ustalił Mikulski. Wygrana z faworytem bez straty bramki to wielka sztuka, bo dotychczas Transbet goli nie zdobył jedynie w dwóch spotkaniach na szczycie ze Stalproduktem – w sezonach 2017/18 oraz 2019/20.

Jeszcze więcej emocji dostarczyło spotkanie iSprzętu z G2 Transport. Obie drużyny postawą w pierwszej fazie rozgrywek zasłużyły na miano rewelacji, a teraz chciały pokazać, kto ma większe szanse na włączenie się w walkę o najwyższe cele. Pierwsze starcie zakończyło się remisem. Do przerwy nieco lepiej radziła sobie ekipa Pawła Obroślaka, która objęła prowadzenie po strzale Bartłomieja Chlebka. G2 potrzebowało sporo czasu, by odpowiedzieć, ale zrobiło to bardzo skutecznie. Najpierw wyrównał Kacper Paruch, a potem kolejne gole dołożyli Jakub Witek i Miłosz Mochel. iSprzęt nie poddał się mimo trudnej sytuacji. Najpierw Chlebek wykorzystał przedłużony rzut karny, a potem w swoim stylu, czyli mocnym strzałem z dystansu doprowadził do wyrównania, dzięki czemu iSprzęt zachował status niepokonanego. Emocje trwały do ostatnich sekund, ale wynik nie uległ już zmianie. Choć obie strony odczuwają niedosyt, to jednak remis należy uznać za dość sprawiedliwy wynik. Z taką grą stać je na walkę o medale, a skoro nie brakuje niespodzianek, to może nawet o mistrzostwo.

Interesująco rozwija się sytuacja w związanej z rozgrywkami Sportomaks.pl Lidze Typera. Po sześciu rundach 22 punkty zgromadził autor tego artykułu, czyli Mateusz Filipek. Jako że organizatorzy BLF-u nie walczą o nagrody, najbliżej sukcesu są teraz Dawid Kociołek i Sebastian Śmietana, a spore szanse mają także Piotr Kostuch i Filip Despet. Pierwsi dwaj mają teraz w dorobku po 21 oczek, pozostali o jedno mniej. Tuż za podium znajdują się Dominik Siodlarz, a także Franek Obroślak.

Autor: Mateusz Filipek

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *