Klasa okręgowa. Mateusz Cieśla (Błyskawica Proszówki): „Można było spokojnie wyciągnąć więcej”

656 0

Mateusz Cieśla w połowie zakończonego niedawno sezonu przejął funkcję trenera Błyskawicy Proszówki po Mariuszu Szarku. Teraz podsumowuje swoje pierwsze miesiące w podwójnej roli.

– Za Tobą pierwsza runda w roli trenera Błyskawicy, ale jako bramkarz występujesz w tym zespole już znacznie dłużej. Czy trudno było Ci przestawić się z roli klubowego kolegi na szkoleniowca?

– Czy trudno? Raczej bym tego tak nie określił. Po prostu było inaczej niż zwykle. To nowe doświadczenie dla mnie. Bardziej wyczuwałem tutaj pewnego rodzaju ekscytację połączoną z niepewnością, którą udało się przerodzić w motywację.

– 4. pozycja na koniec sezonu z niewielką stratą do podium to satysfakcjonujący wynik, biorąc pod uwagę wasz aktualny potencjał i siłę rywali?

– Mówi się, że 4. jest najgorszym miejscem dla sportowca, bo to zaraz za podium, ale patrząc z perspektywy ostatniego roku, taki wynik można ocenić jako przyzwoity. Pamiętajmy, że odeszło od nas kilku zawodników. Osobiście uważam, i wiele osób się ze mną zgadza, że z tego sezonu można było spokojnie wyciągnąć więcej.

– Ta kampania w wykonaniu drużyny była bardzo specyficzna. W meczach wyjazdowych osiągnęliście rewelacyjny bilans 11-1-1, natomiast w domowych zanotowaliście jedynie 5 zwycięstw, przy dwóch remisach i sześciu porażkach. Skąd tak duża dysproporcja? To przypadek, czy są konkretne powody, przez które łatwiej było Wam zwyciężać na wyjazdach?

– Fakt, to intrygująca kwestia. Myślę, ze sfera mentalna jest tu decydująca.

– W takim razie gdzie tkwi sedno problemu? Zawodnicy byli zbyt mocno zmotywowani, czy wręcz przeciwnie – obecność własnych kibiców odbierała im pewność siebie?

– Ciężko jest mi to stwierdzić. Nie zauważyłem nigdy by przed meczem było jakieś lekceważenie rywala czy arogancja. Raczej wszystko pod tym kątem moim zdaniem przebiegało w normie.

– Z czego po tym sezonie jesteś najbardziej zadowolony? Co obecnie wyróżnia Błyskawicę?

– Myślę, że było kilka spotkań, w których pokazaliśmy dobrą organizację we wszystkich fazach gry i to jest coś, co napawa optymizmem, bo pod tym kryje się chociażby odpowiedzialność, co jest naprawdę istotne w piłce nożnej. Wyróżnia na też to, że to gdy mecz nie układa się po naszej myśli, to w większości przypadków jesteśmy pozytywnie nakręceni, walczymy i włączamy wyższy bieg.

– Błyskawica od kilku sezonów utrzymuje się w czołówce „okręgówki”, sezon temu zaliczyliście świetną przygodę w Pucharze Polski, podczas której pokonaliście kilka wyżej notowanych zespołów. Wspomniałeś jednak też o zmianach kadrowych i odejściach. Na co stać obecnie tę drużynę? Czy ustaliłeś już z zarządem cele na nadchodzące miesiące? Stawiacie na spokojną ewolucję, czy myślicie o szybkim postawieniu kolejnego kroku, jakim byłby awans do V ligi?

– Kiedy zespół od kilka sezonów zajmuje miejsca czołowe, to gdzieś zawsze zastanawiasz się czy kolejnym naturalnym krokiem nie powinien być awans, natomiast na to musi złożyć się kilka czynników i trzeba wykazać się odpowiedzialnością.
Nie możesz powiedzieć: ok, robimy awans i wszystko jest ok, damy radę. To wszystko musi być zrobione z sensem. Uważam się za zawodnika i trenera ambitnego i tego awansu chciałbym, ale wszyscy tego muszą chcieć. Jak już wspomniałem, są też inne czynniki, które muszą ze sobą współgrać, żeby ten cel był realny do osiągnięcia. Oczywiście sama ewolucja zespołu, rozwój to tak naprawdę 1. miejsce w całej hierarchii zadań.

– Otworzyło się okienko transferowe. W najbliższym czasie możemy spodziewać się przebudowy kadry, czy raczej ulegnie ona najwyżej kosmetycznym zmianom?

– Przebudowy kadry na pewno nie, natomiast pojawią się dwie, może trzy nowe twarze.

– Ty sam nadal planujesz występować w podwójnej roli: trenera i bramkarza?

– Tak, jak najbardziej.

Rozmawiał Mateusz Filipek

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *