BSF ABJ Powiat Bochnia pokonał Ruch Chorzów 9-6 w meczu 10. kolejki. Tym samym podopieczni debiutującego Eu Domingueza przerwali passę ośmiu spotkań bez wygranej. Oto moje wnioski po tym meczu.
BSF ABJ Powiat Bochnia 9-6 (1-2) Ruch Chorzów Futsal
Sebastian Leszczak 8′, 32′, Minor Cabalceta 26′, 30′, 33′, 35′, 40′, Mikhael Almeida 30′, Fran Moreno 37′ – Daniel Jagodziński 10′, Aleksander Hartstein 18′, 25′, Michał Tkacz 24′, Łukasz Biel 25′, Mariusz Seget 30′
BSF: Marek Karpak, Rafał Aksamit – Arkadiusz Budzyn, Minor Cabalceta, Sebastian Leszczak, Mateusz Prokop, Mikhael Almeida, Wojciech Doroszkiewicz, Stefano Galešić, Piotr Matras, Fran Moreno, Adam Wędzony, Wojciech Przybył. Trener: Eu Dominguez
1. Odbicie od dna
To był mecz ostatniej szansy na stłumienie pożaru dla obu ekip, bo Ruch zamykał stawkę z jednym punktem na koncie, a gospodarze zdobyli tylko o 3 „oczka” więcej. Bochnianie tradycyjnie już otworzyli wynik tylko po to, by łatwo wypuścić prowadzenie i wpędzić się w kłopoty. Długo grali wręcz beznadziejnie, w pewnym momencie zapachniało kompromitacją. Łatwość, z jaką tracili bramki po prostych błędach budziła wręcz niesmak. W przeciwieństwie do poprzednich spotkań, tym razem gracze potrafili jednak zresetować się i od stanu 1-5 zdobyli aż 8 bramek, tracąc jedną. Jakość ostatecznie wystarczyła do ogrania najsłabszego przeciwnika w stawce, bo choć są powody zadowolenia i nareszcie trochę radości dla kibiców, to trzeba jasno stwierdzić, że obie strony popełniły mnóstwo błędów. Charakteru miejscowym po takim występie nie można jednak odmówić.
2. Wrócili, ale czy na dobre?
Długo trzeba było czekać na tak jakościowy występ Minora Cabalcety, Sebastiana Leszczaka czy Piotra Matrasa. Przebudzenie nastąpiło w ostatnich dziesięciu minutach. Piękną bramkę na 4-6 zdobył Mikhael Almeida, chwilę później kapitan chyba jeszcze przebił jego dokonanie. W decydującym fragmencie spotkania wreszcie wszyscy gracze zagrali wyśmienicie, choć wcześniej znów wyglądali źle. Dopiero za jakiś czas będzie można jednak stwierdzić, czy był to tylko jednorazowy wyskok na tle, z całym szacunkiem, dość słabego przeciwnika, czy liderzy wracają powoli do dobrej dyspozycji. Przynajmniej już wróciła nadzieja.
3. Doping pomógł
Po kilku spotkaniach ze słabszą frekwencją tym razem hala podczas meczu bochnian znów wypełniła się dość szczelnie. Czuć było atmosferę futsalowego święta, a kibice nie odwrócili się od zespołu nawet w najtrudniejszym momencie. Później euforia tłumu rosła z każdą minutą, a wsparcie trybun poniosło zawodników. Ostatnie sekundy wynagrodziły fanom przynajmniej częściowo trudne chwile.
4. Efekt nienowej miotły
Pewnie najłatwiej byłoby stwierdzić, że nowy szkoleniowiec Eu Dominguez od razu odmienił drużynę, jednak to byłaby teza trudna do obrony, biorąc pod uwagę, że zdążył odbyć z graczami zaledwie jeden trening. W tym czasie można zmotywować zawodników, ale trudno po swojemu poukładać zespół, kiedy się jeszcze nie zna dobrze nowych podopiecznych. Trzeba docenić pracę trenera Janusza Piątka, który prowadził BSF od momentu rozstania z Tonim Correderą, bo przyczyniła się do tego zwycięstwa. Nowy szkoleniowiec może za to przypisać sobie skuteczną reakcję w momencie, gdy mecz nie układał się po myśli BSF-u. Miał też trochę szczęścia, bo wprowadzony za kontuzjowanego Marka Karpiaka Rafał Aksamit spisał się bardzo dobrze w decydującym momencie.
5. Tradycja szalonych meczów
To nie pierwsze tak emocjonujące stracie tych drużyn. W sezonie 2023/24 BSF również notował dość burzliwy początek sezonu, ale dzięki wygranej 7-6 na wyjeździe po ekscytującym meczu zdołał nieco poprawić swoje położenie w tabeli. Teraz udało się jedynie przybliżyć do przeciwników zajmujących wyższe pozycje, ale jest szansa, że to będzie dla bochnian punkt zwrotny.
Autor: Mateusz Filipek


























































