Felieton. Co słychać u sąsiadów, czyli jak to się robi w Czechach

458 0

Usain Bolt, Tomasz Majewski , LaShawn Merritt, Veronica Campbell-Brown, Sanya Richards-Ross to tylko niektórzy ze sportowców zaproszonych do Ostrawy na coroczny myting lekkoatletyczny „Zlatá Tretra”. Od razu pojawia się pytanie, co przyciąga takich zawodników do miasta we wschodnich Czechach. Odpowiedzi jest wiele, może to być osoba dyrektora mytingu, rekordzisty świata w rzucie oszczepem Jana Zeleznego, dobre zaplecze treningowe, czy w końcu żywiołowo reagująca i przychylnie nastawiona publiczność.

Już od samego początku organizacja tego sportowego wydarzenia pozytywnie zaskakuje, okazuje się bowiem, że bilety kosztują tylko 100 koron czeskich, co w przeliczeniu na polską walutę wynosi około 16 złotych. W tym miejscu warto zauważyć, że jeżeli w Polsce byłby organizowany taki myting to bilety kosztowałyby pewnie w okolicach 100 złotych, i to te najtańsze. Niestety tak to już u nas jest, że nie zwraca się uwagi na potencjalnych konsumentów, w zamian za to koncentruje się na własnych zyskach. Inną kwestią jest posiadana przez nas infrastruktura lekkoatletyczna. Praktycznie jedyny stadion lekkoatletyczny z prawdziwego zdarzenia znajduje się w Bydgoszczy, a logicznym wydawałoby się, że taki stadion powinien być w każdym województwie. W zamian wykładania horrendalnych sum na utrzymanie klubów piłkarskich, których osiągnięcia są powiedzmy to szczerze – marne, można wybudować chociaż jeden stadion lekkoatletyczny. Jestem pewien, że ta inwestycja zwróciłaby się o wiele szybciej niż w przypadku stadionów piłkarskich, do których ciągle trzeba dokładać. Ale nie o piłce tu mowa, to temat na zupełnie inną historię.

Kolejnym pozytywnym elementem jest zgromadzona na stadionie publiczność. Wszędzie dokoła widać rodziny z dziećmi, mnóstwo ludzi młodych, a wszystko odbywa się w spokojnej miłej atmosferze, nie ma obraźliwych okrzyków pod adresem kogokolwiek, nie słyszy się gwizdów, wręcz przeciwnie, każdy ze sportowców czuje za sobą doping kibiców, niezależnie od tego, które miejsce zajął. Takie podejście do rzeczy to także sprawa nastawienia do danej dziedziny sportu, co może być spowodowane sukcesami albo ich brakiem w wykonaniu reprezentantów danego kraju. Na uwagę zasługuje także zaplecze gastronomiczne wokół stadionu. Daje się zauważyć mnóstwo punktów sprzedaży złotego trunku, który Czesi uwielbiają. Wypicie jednego, czy dwóch kufli, nie przeszkadza im w kulturalnym kibicowaniu, nie idą oglądać zawodów z nastawieniem, że wcześniej czy później należy uczcić wygrane własnych zawodników, suto nakrapianą radością. Przychodzi tutaj na myśl sytuacja z ostatniego koncertu pewnej polskiej piosenkarki w Brzesku i późniejszy konflikt z burmistrzem tego miasta. Naprawdę, czy nie ma innych ważniejszych rzeczy, którymi w pierwszej kolejności należy się zająć, a ewentualne zatargi odłożyć na potem? To już pytanie do samych zainteresowanych.

I wreszcie najważniejsze: nie byłoby tego wszystkiego gdyby nie główni aktorzy, czyli światowej klasy sportowcy, którzy swoimi występami zapewniają brak nudy na trybunach. Gdy z jednej strony toczy się rywalizacja kulomiotów, po drugiej stronie boiska walczą tyczkarze, a na bieżni trwa współzawodnictwo biegaczy. Równocześnie kibice mogą uczestniczyć w show w wykonaniu najszybszego człowieka na świecie – Usaina Bolta, a także w pełnej koncentracji i opanowania konkurencji tyczkarzy. Praktycznie w każdej rozgrywanej konkurencji bierze udział mistrz olimpijski, świata, bądź Europy, co gwarantuje także wyniki na światowym poziomie. Warto dodać, że jeżeli komuś się poszczęści, to można spotkać w okolicach stadionu któregoś z zawodników wracającego do położonego opodal hotelu, lub zmierzającego na stadion rozgrzewkowy. Jest to niepowtarzalna okazja do zamienienia chociaż kilku słów z postaciami znanymi do tej pory jedynie z relacji sportowych w telewizji.

Jak widać recepta na sukces składa się z kilku kroków, ale po podjęciu zdecydowanych działań, można stworzyć produkt cieszący się niesłabnącym powodzeniem w wielu zakątkach świata. Oczywiście od razu pojawią się głosy, że to pociąga za sobą ogromne koszty organizacyjne, lecz po spokojnym przemyśleniu sprawy można dojść do wniosku, że prędzej czy później przyniesie to zyski, czy to od sponsorów, czy z tytułu sprzedaży praw telewizyjnych. „Nie od razu Rzym zbudowano”. Nam pozostaje mieć nadzieję, że kiedyś i my będziemy mogli gościć w Polsce gwiazdy światowej lekkiej atletyki. Tego wszystkim życzę.

Tekst i zdjęcia – Michał Tabor

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *