W meczu rozpoczynającym bieżący sezon – Karpaty Krosno dość pewnie wygrały w Bochni 3:1 (25:19, 25:22, 24:26, 25:21) – Chłopcy wyszli trochę zagotowani. To jest ich pierwszy mecz w sezonie, są młodymi ludźmi, jeszcze nie ogranymi na poziomie drugiej ligi. Trochę czasu musi minąć, trochę piłek muszą stracić, aby wiedzieć jak grać – podsumował tamto spotkanie opiekun bochnian Robert Banaszak.
Trener w swoich typach nie pomylił się ani na jotę. Z każdym kolejnym spotkaniem jego podopieczni spisywali się znacznie lepiej, a obecnie są w trakcie serii pięciu meczów, podczas których dopisywali do swego dorobku kolejne punkty. To wywindowało ich po nie najlepszym początku na siódmą pozycję w tabeli (11 pkt), tylko o jedno oczko za szóstym zespołem z Krosna.
Ze względu na to, że szósta lokata daje już po fazie zasadniczej pewne utrzymanie i dlatego, że oba zespoły są tak blisko siebie w tabeli, dzisiejszy mecz ma bardzo duże znaczenie. Zwycięzca może nie tylko znacząco przybliżyć się do zachowania ligowego bytu, ale również spróbować powalczyć o miejsce w czwórce, dające prawo gry o awans. To już pokazuje, z jakim nastawieniem na to spotkanie pojadą zawodnicy Contimax-u MOSiR. – Wybieramy się w optymistycznych nastrojach. Zdaję sobie sprawę, że czeka nas bardzo ciężkie spotkanie. Rywale na własnym terenie są niezwykle groźni. Ich siłą jest wyrównany i zgrany skład, który niewiele się zmienia od kilku dobrych lat – mówi Banaszak. Dodając: – Dziś istotnym elementem będzie zagrywka. To mocna strona gospodarzy.
W tym ważnym spotkaniu bochnianie wystąpią w niepełnym zestawieniu. Kontuzje wyeliminowały z gry Piotra Kozuba, Sebastiana Sobańca i Krystiana Kmiecika.
Źródło: Dziennik Polski, własne