III liga. O sparingu, który miał być, a którego nie było

410 0

Miała być generalna próba przed ligą, tymczasem wyszła mimo wszystko klapa. Dzisiaj przed południem miał mieć miejsce mecz kontrolny pomiędzy beniaminkiem III ligi – BKS Bochnia a czwartoligowcem – Karpatami Siepraw. Spotkanie miało zostać rozegrane w Chodenicach.

Drużyna z Sieprawia jako pierwsza pojawiła się przy chodenickim boisku. Najpierw czekała na zawodników BKS, którzy mieli dojechać kluczami do szatni, a następnie – po przybyciu trzecioligowców – już tylko na klucze.

Goście oczekując na wejście do szatni narzekali na stan boiska, na to, że nie ma wyznaczonych linii oraz, że na bramkach nie wiszą siatki – powiedział nam po meczu dyrektor sportowy BKS
– Marcin Leśniak. Wczoraj trener Karpat poprosił nas, aby sparing który miał pierwotnie być rozegrany w Sieprawiu, przenieść do Bochni z uwagi na fatalny stan tamtejszego boiska. Oczywiście przy obecnej pogodzie nie zgodziliśmy się, aby grać na głównej płycie, ale „na szybko” przygotowaliśmy boisko w Chodenicach. Zostało ono zwalcowane. Boisko miały wyznaczać tzw. talerzyki. Siatka miała zostać zawieszona w dniu meczu – relacjonował Leśniak. Według mnie boisko nadawało się do gry. Wystarczyło poczekać z 20 minut, a mecz mógłby się odbyć– powiedział.

Co innego powiedział nam jeden z niedoszłych obserwatorów meczu – choć z pewnością nie wiedział o okolicznościach organizowania meczu. Boisko było źle przygotowane, bez linii, bez siatek, z kretówkami – powiedział.

Gdy klucze do szatni znalazły się, kolejnym problemem, przed którym stanęli niedoszli sparingpartnerzy był brak ciepłej wody. Co zrozumiałe, gra na błotnistym boisku i perspektywa zimnej kąpieli, lub jej brak niekoniecznie nastraja optymistycznie… Wystarczyło – mówi Leśniak, który w tym samym czasie z bocheńskimi trampkarzami przebywał w Krakowie na turnieju finałowym Małopolskiej Halowej Ligi Trampkarzy – włączyć bojler, aby nagrzać wodę. Trzeba było jednak podjąć decyzję, działać. Wydaje mi się, że zawodnicy Karpat widząc warunki pogodowe po prostu nie chcieli grać. Gdyby przyjechał do nas Okocimski, Cracovia, Puszcza – byłoby mi wstyd tej naszej infrastruktury, ale graliśmy na tym boisku z zespołami będącymi wyżej w hierarchii od Karpat i nikt nie miał do nas pretensji. W sobotnie przedpołudnie pretensje jednak były – za całokształt – w efekcie czego piłkarze Karpat wsiedli do klubowego pojazdu, zwinęli – mówiąc kolokwialnie – żagle i pojechali do domu.

Co o niedoszłym sparingu powiedział trener BKS – Marcin Manelski? Nie pamiętam kiedy ostatni raz przydarzyła mi się podobna sytuacja. Chyba jeszcze w Unii Tarnów mieliśmy grać z Termaliką przy zalegającym śniegu, a gospodarz obiektu zapomniał przygotować boisko i zniesmaczeni goście odjechali.

Z kolei proszący o anonimowość zawodnik BKS skomentował dzisiejszą wpadkę jako znamienną dla obecnej sytuacji, w jakiej znajduje się klub.

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *