Piłka ręczna. Ryszard Tabor: „była szansa na zajęcie lepszej pozycji”

486 0

Drużyna skończyła sezon na 7 miejscu, czy jest to zadowalająca pozycja?

Jest to miejsce odpowiadające naszym możliwościom i umiejętnościom, aczkolwiek patrząc na przebieg rozgrywek mogliśmy zająć wyższe miejsce. Wydaje mi się, że my, a także zespoły z Bytomia, Kielc, Rudy Śląskiej i Krakowa to drużyny o podobnym potencjale i umiejętnościach. O tym kto zdobędzie punkty decyduje dyspozycja dnia. Nie należy dramatyzować z powodu zajęcia takiego miejsca, gdyż jest to tylko i wyłącznie sport. A jeśli chodzi o całą ligę to zdecydowanie najlepszym zespołem było Zagłębie Sosnowiec, które dysponowało szeroką kadrą o wysokim poziomie sportowym, a także najwyższym budżetem i zasłużenie zajęli pierwsze miejsce. Jeśli chodzi o rozczarowania to bardzo zawiodły mnie zespoły z Chrzanowa i Ostrowca Świętokrzyskiego.

Czy przed sezonem były założenia odnośnie końcowego miejsca?

Zakładaliśmy zajęcie miejsca w pierwszej połowie lub w środku tabeli, nie było jednak wyznaczonego konkretnego miejsca. Myślę, że wypełniliśmy te założenia, jednak patrząc z perspektywy pierwszej rundy, była szansa na zajęcie lepszej pozycji, ponieważ w drugiej zdobyliśmy tylko 7 punktów, podczas gdy w pierwszej 14. Należy na to spojrzeć z innej strony, w pierwszej mieliśmy korzystniejszy układ gier, natomiast w drugiej graliśmy aż siedem spotkań na wyjeździe, co w piłce ręcznej ma duże znaczenie, o czym przekonaliśmy się na własnej skórze. Na wyniku zaważyła także sytuacja kadrowa. Prawda jest taka, że przez rundę rewanżową graliśmy tylko z jednym regularnie trenującym zawodnikiem, a był nim Adrian Najuch. Pozostali z powodu kontuzji i innych problemów zdrowotnych nie trenowali w takim wymiarze jak potrzeba. I tak z sześciu rozgrywających został nam jeden, co miało istotny wpływ na poziom całego zespołu i nie mówię tutaj tylko o naszej drużynie ale o każdej innej, bez względu na poziom rozgrywek.

Patrząc na przebieg całego sezonu, którzy zawodnicy zaprezentowali się najlepiej? Wydaje się, ze dobry poziom, zwłaszcza w drugiej części sezonu zaprezentował Adrian Najuch.

Jeżeli chodzi o Adriana to w pierwszej rundzie dopiero wchodził w ten zespół i kiedy dysponowaliśmy pełnym składem, gdzie byli Rakoczy, Zubik, Wełna i Imiołek, to nie był on pierwszoplanową postacią i często siedział na ławce rezerwowych czekając na swoją szansę. Z pewnością jest to zawodnik młody, bardzo obiecujący i wtedy kiedy trzeba było to bardzo dobrze zmieniał innych zawodników. W sytuacji kiedy pozostał sam, praktycznie bez zmiennika, to przejął rolę egzekutora, z czego w kilku spotkaniach wywiązał się bardzo dobrze ale były też spotkania, w których był bardzo nieskuteczny, nie miał szans na to, żeby go ktoś zmienił, a jeżeli dochodziło do zmiany, to zawodnik meldujący się za niego na boisku dysponował mniejszym potencjałem i słabszymi warunkami fizycznymi. Były to zmiany chwilowe, po których Adrian musiał szybko wracać na boisko bez odpowiedniego odpoczynku, co później rzutowało na jego grę. Na pewno w ciągu sezonu stał się dla nas kluczowym zawodnikiem i mam nadzieję, że podobnie będzie w kolejny sezonie. Jeśli chodzi o pozostałych zawodników, to ciężko jest ich ocenić, ponieważ grali mniej i nie wyróżnili się niczym specjalnym i muszą jeszcze dużo pracować, żeby regularnie występować w meczach. Mam na myśli tutaj Krystiana Malinowskiego i Macieja Grzyba.

A jak ocenia pan występy młodego Hiszpana Miguela?

Miguel był ciekawym zawodnikiem, którego chciałem mieć w swoim zespole. Bardzo liczyłem na jego skuteczność i łatwość zdobywania bramek. Niestety w wielu spotkaniach tego nie potwierdził. Wydaje mi się, że trochę go to przerosło. Z pewnością pokazał jak należy rzucać, zwłaszcza na treningach, ma bardzo bogaty repertuar rzutów. Pokazał także jak należy się zachowywać w wielu boiskowych sytuacjach. Była to trochę inna technika niż ta, która jest preferowana w Polsce. Młodsi zawodnicy mogli się od niego wiele nauczyć. W tej chwili kończy program Erasmus i wraca do Hiszpanii.

Wracając jeszcze do kontuzjowanych zawodników, jak wygląda sytuacja z Krzysztofem Rakoczym?

Krzysiek jeszcze nie zakończył kariery. Do końca sam jeszcze nie wie, czy podejmie się po raz kolejny powrotu na boisko. Na dzień dzisiejszy odpoczywa i czeka do przełomu czerwca i lipca i w zależności od postępów w rehabilitacji nogi podejmie decyzję ale do tego czasu ma jeszcze kilka miesięcy. Jeżeli będzie miał jakieś wątpliwości i nadal będzie odczuwał ból w nodze, to raczej zakończy karierę, co byłoby dużą stratą dla zespołu, ponieważ była to kluczowa postać, co wielokrotnie mieliśmy okazję zobaczyć w pierwszej rundzie.

Wybiegając myślami do przyszłego sezonu, czy są już plany odnośnie przygotowań i ewentualnych wzmocnień zespołu?

Obecnie cały czas rozmawiamy i planujemy ale co z tego wyjdzie to trudno powiedzieć, ponieważ zawodnicy rozmawiają także z innymi klubami. My nie jesteśmy potentatem finansowym, który mógłby przekonać zawodnika kilkoma rozmowami do gry w Bochni, gdyż nie mamy takich możliwości. To, kogo nam się uda zakontraktować będzie zależało od wielu sytuacji np. czy ktoś będzie podejmował studia w Krakowie i będzie chciał u nas grać i dojeżdżać na treningi z Krakowa do
Bochni. Nie chciałbym w tym momencie mówić o nazwiskach, ponieważ są to kwestie mało skonkretyzowane rzeczy i ostatecznie wszystkie kwestie powinny rozwiązać się w czerwcu.

Rozmawiał: Michał Tabor

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *