III liga. Trener Szreniawy: „Są momenty, kiedy się tańczy i czas, który trzeba przetrwać”

542 0

Przegraliście ważny mecz z Lubaniem. Czy tym samym już całkowicie wywieszacie białą flagę na resztę meczów w tym sezonie?

Oczywiście, że nie. Trzeba tworzyć drużynę na grę w niższej klasie rozgrywkowej. Problemy związane z finansami spowodowały, że zespół nie był gotowy psychicznie na przystąpienie do tego meczu. Drużyna z Maniów była jednak jedną z najsłabszych z jaką przyszło nam się zmierzyć w tej lidze.

W pierwszej połowie mieliście kilka sytuacji na strzelenie bramki.

Tak mieliśmy te sytuacje, ale zawodnicy podeszli do nich bez przekonania. Odbiło się to w drugiej połowie. Gdy chcieliśmy złapać rytm, zawodnik wyleciał z placu gry [D. Mikołajczyk – przyp. MK]. Dla nas wtedy skończył się mecz.

Zawodnicy, z którymi rozmawialiśmy mówili, że nie chcieli wychodzić na ten mecz. Zostali przekonani, aby wystąpić, ale ponoć czekają na uregulowanie spraw finansowych do wtorku…

Chłopaki mają przykre doświadczenia z przeszłych lat. Na moją prośbę i kierownika wyszli na boisko. Nie wyobrażam sobie, żeby nie wyjść na zawody u siebie. Mam nadzieję, że do tak drastycznych zdarzeń nie dojdzie, że jakieś pieniądze się znajdą. Podobnie zresztą jak dla mnie. Wierzę, że będziemy dalej kontynuować naszą pracę. Łatwo jest wszystko rozwalić, ale poskładać później jest już bardzo ciężko. Można się obudzić w bardzo niskiej lidze.

Wiadomo, że gra w trzeciej lidze trochę kosztuje. Nie wiem, jakimi metodami funkcjonował kiedyś ten klub. Nie wypracowano minimalnych standardów, przy których zachowaniu można byłoby łatwiej grać.

Uda się jeszcze poskładać zespół? Brakuje chyba atmosfery…

No nie ma jej. Było to już widoczne przed dzisiejszym meczem. Jedni chcą jeszcze walczyć, inni nie. Nie jest to najlepsza sytuacja. Zwłaszcza, że nie jest zbyt wielu zawodników zgłoszonych do rozgrywek III ligi.

Przeżywał pan podobne problemy w swojej trenerskiej karierze?

Tak, finansowe na pewno. Jednak wydaje mi się, że wówczas zawodnicy byli chyba troszkę bardziej dojrzalsi. Mimo wszystkich problemów wychodzili na boisko i zostawiali zdrowie na boisku. Tak było w Unii i Sandecji.

Kibice nie wybaczyliby wam, gdybyście nie wyszli na BKS.

Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Ponadto jest tutaj część działaczy, którzy są oddani sercem temu klubowi… Jeżeli z kimś się związuję, to nie wyobrażam sobie, że mógłbym odpuścić. Są momenty, kiedy tańczy się z sukcesów, ale też i czas, który trzeba przetrwać i pokazać na boisku, że się coś potrafi.

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *