Wasz mecz z BKS przypominał piątkowy pojedynek pierwszej drużyny „Białej Gwiazdy” z Górnikiem Zabrze, w którym zespół trenera Smudy prowadził 2-0, a ostatecznie przegrał 2-3. Dzisiaj tę rolę przejął zespół z Bochni. Jak pan oceni to spotkanie?
W pierwszej połowie graliśmy zdecydowanie za wolno, a przeciwnik bardzo mądrze się bronił. Brakowało tej jakości, jaka być powinna udziałem piłkarzy pierwszego zespołu. Sami chyba zdają sobie sprawę z tego, że nie dali z siebie wszystkiego. Wraz z upływem czasu, kiedy przeciwnik zaczął tracić siły, nasza przewaga stawała się coraz wyraźniejsza. Udało nam się odmienić losy spotkania. Po bramce na 1-2 przeszło mi przez myśl, że może być taka sytuacja. Widziałem, że zespół bocheński jest już praktycznie bez sił. Mimo to uważam, że zaprezentował się bardzo fajnie w tym spotkaniu i mam ogromny szacunek dla całego zespołu Bocheńskiego KS. W końcówce zabrakło im zdrowia i musieli uznać naszą wyższość.
Rzadko się zdarza, aby miał pan do dyspozycji mocny skład ekstraklasowy.
To był pierwszy taki przypadek w tym sezonie, aby skompletować tak mocny zespół. Jak widać nie zawsze to przekłada się to na wynik. Cieszy mnie to jednak, że ci zawodnicy chcieli grać do końca. Mimo, że w późniejszym czasie weszli na boisku chłopcy z mojego zespołu rezerw, to ci, którzy zostali z pierwszego zespołu – przede wszystkim Alan Uryga, który był najlepszym zawodnikiem na boisku, pokazali charakter, walkę do końca i profesjonalizm.
Czy dla Alana Urygi taki występ, pod okiem obserwującego spotkanie Franciszka Smudy, daje nadzieję na zaistnienie w pierwszym zespole Białej Gwiazdy?
Na pewno. Po to trener został na meczu, aby obserwować swoich zawodników. Z dobrego występu Alana trener Smuda wyciągnie na pewno konsekwencje.
Czy na kogoś z zawodników BKS – u zwrócił pan uwagę podczas tego spotkania?
Proszę pana, jeżeli ma się w składzie takiego zawodnika jak Zubel, to jest to piłkarz, który daje zespołowi 30-40 % jego wartości. Jest to zawodnik, który utrzyma piłkę z przodu, plecami do bramki. Nie ma teraz takich napastników wśród młodego pokolenia. Ciężko ich znaleźć. Dlatego też cenię piłkarzy takiego pokroju. Cieszy mnie także forma Łyducha, którego można powiedzieć jestem wychowawcą – wiele lat spędziłem w Górniku Wieliczka. Jest to chłopak bardzo rozwojowy i mam nadzieję, że nie skończy na trzeciej lidze.