III liga. S. Zubel: „powiedzieliśmy sobie, że nie możemy być frajerami”

500 0

Zwycięstwo w bólach urodzone. Za to z dwoma bramkami, ale nie ukrywajmy mogło być chyba lepiej… zwłaszcza z grą Bocheńskiego.

Powiem tak: nie był to nasz najlepszy mecz. Dla nas jednak najważniejsze są punkty. Bardzo ładnie graliśmy w Libiążu, a przywieźliśmy tylko remis. Tutaj w ostatnich momentach meczu wyszarpaliśmy zwycięstwo i myślę, że dzięki temu duch w zespole będzie jeszcze bardziej bojowy. Mam nadzieję, że zaczniemy punktować. Miałem w meczu jeszcze jedną dobrą sytuację, w której zbyt mocno wypuściłem sobie piłkę czym ułatwiłem bramkarzowi skuteczną interwencję.

Wydawało się, że byliście chyba trochę słabsi fizycznie od rywala. Nie tylko wzrostem, ale też pod względem siły, tężyzny.

Może to tak z boku wyglądało. Strzeliliśmy szybko bramkę i daliśmy się zepchnąć do defensywy. Czekaliśmy na jakąś kontrę. Mieliśmy w pierwszej połowie dwie takie sytuacje, które mogliśmy troszkę lepiej rozegrać. W drugiej połowie przeciwnik dążył do wyrównania. Gdy nie wykorzystał rzutu karnego poczuliśmy, że możemy osiągnąć dobry wynik. Po wyrównaniu na 2-2 potrafiliśmy się podnieść i w doliczonym czasie gry strzeliliśmy gola. Zgadzam się, że nie był to jednak nasz dobry mecz. Cieszą tylko punkty.

Mieliście jednak dobre zmiany. Bardzo dobrze wszedł w mecz Jakub Dobranowski. Szkoda, że bramka, którą zdobył padła ze spalonego…

To co Kuba trafił, to stadiony świata. Z takiego kąta strzelić po długim rogu w sam winkiel to coś fantastycznego. Kubusia znam nie od dzisiaj. Takie bramki strzelał już w juniorach. Mam nadzieję, że będzie autorem takich goli również w seniorskiej piłce. Dał świetną zmianę. Rozruszał nasz atak. Dał kilka bardzo fajnych piłek.

Po stracie bramki na 2-2 nie załamaliście się. Wydawało się, że nie macie już wielkich szans na tak potrzebne 3 punkty. To, że trafiliście w ostatniej minucie to przypadek?

Gdy goście celebrowali wyrównującą bramkę, popatrzeliśmy na siebie i powiedzieliśmy sobie, że nie możemy być przysłowiowymi frajerami. W ciągu dwóch tygodni już drugi raz. W Libiążu straciliśmy prowadzenie w 89′, podobnie tutaj. Mogliśmy zagrać na aferę, albo spróbować coś rozegrać. Udało się jednak zrobić naprawdę fajną akcję.

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *