Trener BKS: „Biednemu wiatr w oczy”

391 0

Sparing z Wisłą Kraków był taką wisienką na niezbyt okazałym torcie, jakim była w waszym wykonaniu runda wiosenna. Jakie miał pan wrażenia po tym spotkaniu?

Zagraliśmy w eksperymentalnym składzie. Chyba pierwszy raz, odkąd prowadziłem ten zespół musiałem obrócić się o 360 stopni dookoła swojej osi, aby ogarnąć całą drużynę. Wiadomo, że był to mecz sparingowy, nie wywoływał on takiego stresu jaki niosą ze sobą mecze ligowe. Przeciwnik również specjalnie się na nas nie spinał,choć wiadomo, to rywal z ekstraklasy. Mimo, że zagrał mniej agresywnie, potrafił pokazać dobrą jakość w grze. Myśmy się do takiego przeciwnika w miarę dostosowali. Wynik niewysoki, drugą połowę zremisowaliśmy 0-0. Dla moich zawodników to była duża przyjemność , że mogli się zmierzyć z Wisłą, z ekstraklasowcem. Ten mecz na pewno zostanie w ich pamięci. Szkoda, że takiej kadry nie miałem przychodząc tutaj. Myślę, że byłoby nam wtedy trochę łatwej. Nie mówię, że wtedy na pewno byśmy się utrzymali, ale byłyby jakieś szanse ku temu.

Jaka to była runda w wykonaniu BKS-u, od czasu kiedy pan pojawił się w klubie?

Pierwsze trzy tygodnie, czyli cztery mecze, kiedy jeszcze nie było w zespole zbyt dużo kontuzji, patrzyłem na to wszystko w miarę optymistycznie. Liczyłem, że może zdarzy się coś pozytywnego. Niestety, jak to mówi przysłowie: „biednemu wiatr wieje zawsze w oczy”, pojawiły się kontuzje w drużynie, jedna, potem druga. Do tego doszły obowiązki zawodowe. Wszystko to sprawiło ,że na ostatnie mecze, czy to na wyjazdach mieliśmy gołą jedenastkę, albo jednego czy dwóch zawodników rezerwowych. Nie mogę tych dwóch miesięcy ocenić pozytywnie. To nie jest też powód, żeby się wybielać, ale tak naprawdę nie miałem żadnego pola manewru, nie mogłem wiele zrobić. Jeżeli bowiem nagromadziły się kontuzje, a zawodnicy wybierali pracę zawodową zamiast treningów i meczów, to ja nie byłem władny do tego, aby cokolwiek zrobić. Myślę, że sytuacja organizacyjno – finansowa i kadrowa mimo dobrego początku sezonu, miała wpływ na to, że te rozgrywki zakończyły się źle.

Spędził pan w BKS-ie dwa miesiące, czy to początek współpracy z z bocheńską piłką, czy może to był tylko krótki z nią romans?

Proszę o to pytać prezesów. W każdym z wywiadów mówię, że wszystko zależy od tego jakie decyzje podejmie miasto, w jaki sposób sponsorzy wesprą seniorów, czy znajdą się środki na to, aby ta drużyna funkcjonowała. Bo patrząc nawet przez pryzmat meczu z Wisłą, jeżeli udałoby się utrzymać ten skład, który wybiegł na Wisłę, to można byłoby w miarę pozytywnie myśleć o IV lidze, aczkolwiek ta klasa rozgrywkowa będzie bardzo mocna. Niewiele chyba słabsza od trzeciej ligi, która była przed rokiem. Z ligi spadły przecież i Poroniec i Poprad. Z okręgówek z kolei weszły do ligi zespoły z potencjałem organizacyjnym lub też kadrowym. IV liga będzie więc bardzo wymagająca. Wszystko teraz w gestii prezesów, aby to wszystko teraz poukładać.

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *