– Dzisiaj zgraliśmy niezłe zawody – mówił tuż po spotkaniu Adam Węgrzynowski. – Bardzo chcieliśmy, staraliśmy się, aczkolwiek popełniliśmy za dużo grzechów. Przede wszystkim skuteczność naszej drużyny nie pozwoliła nam dzisiaj wygrać tych zawodów. Mieliśmy pozycje do wyprowadzania kontrataków, mieliśmy pozycje sam na sam z bramkarzem – nie wykorzystywaliśmy tego. Myślę, że to była główna przyczyna naszej porażki. Jedyny pozytyw to to, że tak naprawdę widać było, że zespół chciał walczyć, walczył, zostawił dużo zdrowia na boisku i to był plus. Ale to było za mało żeby wygrać na wyjeździe z dobrze grającą drużyną Bochni – zaznaczył szkoleniowiec Wisły.
A jak ten meczy wyglądał w ocenie Ryszarda Tabora? – Bardzo ciężkie spotkanie dla nas. Można powiedzieć, że wydarliśmy te punkty, bo nie układało nam się. Zespół Wisły zaprezentował się naprawdę bardzo dobrze w defensywie – w ataku pozycyjnym nie mogliśmy sobie poradzić z rzutami z dalszej odległości, w obronie mieliśmy momentami bardzo wielkie problemy. Było kilka fragmentów przyzwoitej gry, ale naprawdę – żeby wygrywać spotkania na wyjazdach czy nawet u siebie z następnymi przeciwnikami – to musimy poprawić kilka elementów. Dzisiaj kilka bramek padło dla nas w bardzo szczęśliwych okolicznościach, Jarek obronił kilka bardzo istotnych piłek i dzięki temu te dwa punkty zostały w Bochni. Nie możemy sobie jednak pozwolić na taką nieskuteczność jeżeli chodzi o rzuty karne, bo to jest niedopuszczalne – przyznał bez ogródek trener MOSiR-u.
Ze słowami trenera Tabora, zgadzał się Jarosław Gut, bramkarz, który nie raz zatrzymywał w tym meczu szarżujących Wiślaków. – Myślę, że sporo jeszcze nauki przed nami. Na szczęście mecz się nam ułożył i ogólny rozrachunek jest pozytywny. Cieszymy się ze zwycięstwa – krótko podsumował występ drużyny, bocheński golkiper.
Joanna Dobranowska
Fot. Joanna Dobranowska
