I liga futsalu. Rafał Czaja: „zwycięstwo dedykuję… prezesowi”

502 0

Udało wam się odbić od dna po bolesnych porażkach poniesionych w ostatnich dwóch kolejkach I ligi. Wygraliście z Solnym Miastem 8-1 i ten wynik nie pozostawia złudzeń co do tego kto był w tym pojedynku lepszy.

Tradycyjnie zacznę od gratulacji dla drużyny, bo stanęła na wysokości zadania. Myślę, że należy wyróżnić wszystkich, a szczególnie młodzież, która weszła po raz pierwszy do drużyny. To jest przyszłość tego klubu. Składając gratulacje chciałbym to zwycięstwo zadedykować prezesowi tego klubu – Zbyszkowi Matrasowi, który w tej chwili przebywa na trzytygodniowym urlopie w sanatorium. Bierze mnóstwo masaży i myślę, że po takim odpoczynku wróci do klubu i ze zdwojoną energią przystąpi do pracy, żeby tą drużynę ratować. Pomimo dobrej gry w derbach borykamy się z tak dużymi problemami organizacyjnymi, że istnieje prawdopodobieństwo, że nie dokończymy rozgrywek w I lidze. Byłby to duży cios dla ludzi, którzy się z tym klubem związali i w ogóle dla bocheńskiej piłki. Taka rezygnacja niczemu dobremu by nie służyła.

Te wasz problemy organizacyjne ciągną się od dłuższego czasu. Wydawało się, że tnąc tak zwane koszty uda się wam wyjść na prostą.

Musze się wypowiadać w pewnym sensie za zarząd klubu. Moją rolą w tym klubie, od kiedy Zbyszek zaproponował mi współpracę, było zbudowanie tej drużyny. Opieranie jej na zawodnikach z Bochni, co było niejednokrotnie widoczne w wielu meczach i koordynowanie grup młodzieżowych. Obecnie moja rola sprowadza się do wielu innych rzeczy związanych z całą otoczką zespołu. Już wcześniej powiedziałem, że ten budżet, którym dysponuje klub kompletnie nie został oszacowany. myślę, że brakło troszkę zdrowego rozsądku w prowadzeniu tego klubu. Stąd wynikły problemy. Pieniądze, którymi dysponował klub okazały się być wirtualnymi. Natomiast największą bolączką, co mnie najbardziej boli – nigdy nie byłem wielkim zawodnikiem, ale o różną piłkę ocierałem się (najwyżej w Garbarni Kraków) – nigdy nie spotkałem się z tak prozaicznymi problemami jak kłopoty sprzętowe. Jego jest naprawdę wiele – sponsorzy włożyli wiele środków w jego zakup. Wielokrotnie, na 20 minut przed rozpoczęciem meczu my tego sprzętu nie mamy. Do końca nie wiem kto zarządza tym klubem. Podobnie nie wiedzą tego zawodnicy. Są do mnie wykonywane telefony typu: gdzie jest sprzęt, w czym gramy? – a nie jest to przecież moją rolą. Brakuje nam takiego zwykłego komfortu uczestniczeniu w rozgrywkach. Powiedzieliśmy sobie jednak w szatni, że będziemy wspólnie walczyć do końca sezonu, trenować i dawać z siebie wszystko. Apelują tutaj, aby ktoś kto starał się, aby ten klub powstał i chce, aby ten klub dalej funkcjonował musi zapewnić nam podstawowe warunki bytowe: sprzęt, wodę i organizację – żebyśmy wiedzieli na czym stoimy, żeby ktoś liczył żółte kartki, aby ktoś zajął się prozaicznymi rzeczami. Być może wtedy będzie w tym klubie dobrze.

Wróćmy do bardziej przyjemnych rzeczy. Na przykład do zwycięstwa nad Wieliczką. Młodzież weszła z przytupem do tego zespołu. Piękne asysty, akcje...

Tak zgadza się. Wieliczka pokazuje nam drogę. Solne Miasto przegrało tutaj 8-1, ale jest to naprawdę bardzo fajnie poukładany klub, młodzieżowy, co było w tym spotkaniu doskonale widać. Ta młoda drużyna dopóki nie straciła dwóch bramek to grała z nami jak równy z równym. Wracając do BSF. Warto być w tym klubie, warto w nim trenować i poświęcić się dla niego. Jeżeli organizacja oparta będzie na zdrowych zasadach. Szczególnie dla tej młodzieży, która zaprezentowała się kapitalnie. Jeżeli chodzi o Krystiana Jaszczyńskiego, to jest to przecież bramkarz reprezentacji Polski, który ma przed sobą wyjazd z kadrą do Portugali [mecze 17 i 18 lutego – przyp. MK] Jest Krystian Lewicki z U-20. Na boisko weszli także Krzysiek Styrna i Kamil Patyk i zaprezentowali się fantastycznie. zagrali bez bojaźni, choć był to ich debiut. Stworzyli sobie pięć, sześć sytuacji stuprocentowych. Na to, aby je wykorzystywać na pewno przyjdzie jeszcze czas. To kwestia treningu, ogrania się. Dzięki takim właśnie zawodnikom jesteśmy w stanie wychować sobie zespół. Nie ujmując nic zawodnikom młodszym, ale gracze tacy jak Kamil Rynduch, Mateuszowie Więcek i Kaczmarczyk, Sebastian Leszczak i Robert Dąbrowski robili różnicę w starciu z młodymi zawodnikami z Wieliczki. Pozostaje się cieszyć, że gra w naszym wykonaniu jest ciekawa i stwarza perspektywę na przyszłość.

Z Solnym Miastem straciliście tylko jedną bramkę. Tymczasem w dwóch poprzednich meczach do waszej siatki piłka wpadła aż 21 razy. To bardzo duża różnica. Nawet jeżeli weźmiemy pod uwagę, że Solne Miasto jest słabsze od TPH Polkowice.

Mecz z Polkowicami był spotkaniem z kategorii „do przodu”. Uważam, że szala zwycięstwa mogła równie dobrze przechylić się na naszą stronę. Widać było jednak jedną rzecz. Drużyna z Polkowic mimo, że mniej ograna futsalowo dysponowała trzema wyrównanymi czwórkami grającymi bardzo mocno fizycznie. Oni nas w pewnym momencie stłamsili fizycznie. Nie doszukiwałbym się w tym spotkaniu jakiejś znaczącej roli sędziów – bo i takie pogłoski się pojawiły – drużyna z Polkowic wygrała ten mecz jak najbardziej zasłużenie. Mimo nawet tego, że w ofensywie spisywaliśmy się nieźle. W obronie jednak było już źle. Zaprezentowaliśmy wtedy, podobnie jak Polkowice, wyjątkowo radosny futsal, z którego to jednak gości wyszli zwycięsko.

Efektem porażki z TPH był spadek morale, które odbiło się w meczu z Mareksem. Z różnych przyczyn nie mogliśmy tam jechać nie tylko w optymalnym składzie, ale w ogóle ciężko nam było zebrać ludzi do gry. Mieliśmy do dyspozycji tylko pięciu zawodników z pola. W tym samym czasie Stalprodukt grał w mistrzostwach hutników. Już dawno umówiliśmy się z panem Antonim Noszkowskim, że dwójka naszych zawodników (Mateusz Kaczmarczyk i Mateusz Więsek) pojedzie na te zawody. Krystian Lewicki pauzował za kartki. Młodzi nie byli jeszcze zgłoszeni i na Śląsk pojechaliśmy z gołą piątką zawodników. Po tak ciężkim meczu, jak ten z Polkowicami, po którym trudno było podnieść drużynę jak i z powodu wąskiej kadry, mecz z Mareksem skończył się tak a nie inaczej. Nie jest to według mnie odzwierciedlenie w sile obu drużyn. Mimo porażki uważam, że jesteśmy zespołem zdecydowanie lepszym od chorzowian.

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *