IV liga. Dziurawiec à la GKS Drwinia

734 0

GKS Drwinia – Lubań Maniowy 1-6 (1-1)
Bramki: Piotr Filipek 45’+1 – Mateusz Firek 26′, 60′, Sławomir Basisty 55′, 61′, Robert Karkula 75′, Krzysztof Czubiak 81′.
GKS: Kamil Kolanowski – Tomasz Cygan, Marcin Motak, Mateusz Krokosz, Tomasz Rachwalski – Bartłomiej Kudelski (60′ Michał Bajda), Karol Filipek, Kamil Rynduch, Mateusz Kaczmarczyk (60′ Jakub Madej), Piotr Filipek (78′ Jakub Duda) – Kamil Stawiarski (50′ Paweł Kołodziej).
Lubań: Artur Świerad – Jakub Nowak, Damian Firek, Maciej Górecki, Krzysztof Czubiak – Mateusz Firek (70′ Daniel Noworolnik), Mirosław Jandura, Nikodem Kołodziej, Robert Karkula (80′ Przemysław Zagata), Sylwester Kurnyta (75′ Kacper Ziemianek) – Sławomir Basisty (79′ Łukasz Dudzik).

GKS po zeszłotygodniowej porażce z Limanovią chciała powetować sobie inauguracyjne niepowodzenie dobrym występem i najlepiej jakąś punktową zdobyczą w pojedynku z Lubaniem. Obie drużyny nie mogły zagrać w optymalnym ustawieniu. W zespole z Drwini nie mógł zagrać stoper – Wojciech Tomala, który pauzował za żółte kartki (z korzyścią dla drużyny rezerw, której tak naprawdę wygrał mecz z liderem A-klasy – Tarnavią). Środek obrony tworzyli Marcin Motak z Mateuszem Krokoszem, którzy choć znają się jeszcze z występów w BKS Bochnia, nie mieli wielu okazji do zgrania się w nowym zespole.

Do przerwy przebieg meczu odpowiadał wynikowi. Remis 1-1 obie drużyny zawdzięczają pięknym prostopadłym podaniom z głębi pola i świetnemu wykończeniu odpowiednio Piotra Filipka i Mateusza Firka. Kibice gospodarzy z nadzieją czekali na drugą część spotkania, której przebieg będzie odtąd przypominany jako punkt odniesienia, symbol przegranej. Nie można odmówić zawodnikom GKS-u, że nie chcieli odnieść sukcesu z Lubaniem. Grali odważnie, ale przez swoją niefrasobliwość w prowadzeniu ataku, a później brak szybkiego odbudowania defensywy zostali w ciągu kilku minut rozbici przez rozpędzonego rywala. Goście w mistrzowski sposób wykorzystali błędy driwnian z rozmachem, na pełnej szybkości wpadając w pole karne i demolując ad hoc ustawiane zasieki. Przykrym był dla prawdziwego kibica GKS widok „lubaniady” zespołu z Maniów w polu karnym gospodarzy – łatwość wygrywania pojedynków jeden na jeden, dokładności podań i przede wszystkim bezczelnej skuteczności. Dla tych Kibiców oczywiście, którzy nie wyszli ze stadionu po trzeciej bramce dla Lubania, ani nie prowokowali głośnymi okrzykami zza ogrodzenia.

Gospodarze wiele zrobili, aby pomóc rywalom w odniesieniu spektakularnego zwycięstwa. Błędy w ustawieniu, rozegraniu a także chyba mniejsza ruchliwość niektórych zawodników spowodowała, że z powstałych luk skrzętni skorzystali przyjezdni, którzy dziury w defensywie wielkie niczym te w szwajcarskich serach wykorzystali podręcznikowo.

GKS doznał tym samym drugiej porażki na wiosnę. W następnej kolejce zmierzy się w Jadownikach z Jadowniczanką.

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *