Futsal Bochnia. Hydraulicy pozostają w I lidze

673 0

Najważniejszym meczem niedzieli bez wątpienia był pojedynek barażowy pomiędzy J&A Hydraulik a Gandalami. Ósma drużyna I ligi pokonała aż 13 -3 trzeci zespół II dywizji i w zasadzie należałoby na tym skończyć relację. Bo wiele w tym spotkaniu było rzeczy, które po prostu nie powinny mieć miejsca.

Czarodzieje przystąpili do najważniejszego meczu w bardzo okrojonym składzie. Zaledwie szóstka zawodników i to w dodatku bez kontuzjowanego bramkarza – Łukasza Nowaka – nie mogło dobrze rokować. Początek należał jednak do Gandali, którzy objęli prowadzenie w 3 minucie po strzale Tomasza Cieśli. Ten sam zawodnik strzelił w tym spotkaniu jeszcze jedną bramkę – w 32 minucie, jednak jak się okazało nie miało ona już żadnego znaczenia dla tej konfrontacji.

Wraz z upływem czasu Gandale tracili inicjatywę. Pierwszoligowcy coraz lepiej organizowali się w obronie, a w razie pomyłki na posterunku stał dobrze dysponowany Mariusz Stec. Widoczne było bardzo wyraźnie, jak z każdą minutą Gandale odczuwali coraz bardziej trudy, toczonego w niezłym tempie, meczu. W efekcie ich gra defensywna stała się coraz bardziej problematyczna, zaś pod bramką rywala zwyczajnie zaczęło brakować koncentracji.

Hydraulicy grali futsal bardzo wyważony. Mocno angażowali się tak w obronę jak i ataki. Wykorzystywali także ubytek sił rywala przeprowadzając liczne kontrataki na bramkę strzeżoną przez Krzysztofa Komasę. Wyrównanie stanu zawodów nastąpiło po strzale Jacka Panka w 14 minucie. Niecałe 200 sekund później pierwszoligowcy prowadzili już 2-1 po trafieniu Marcina Chudego. Do przerwy, w ostatnich fragmentach pierwszej połowy wynik ustalił Janusz Migas. Końcówka pierwszych 20 minut należała już bezsprzecznie do pierwszoligowca co źle wróżyło Czarodziejom po zmianie stron.

Gandale po krótkim odpoczynku starali się szybko odrobić straty. Jednak włożony wysiłek nie przyniósł żadnych korzyści. Ba, stał się przyczyną serii goli, które Hydraulicy strzelali pomiędzy 23 a 26 minutą. Pięć goli w tak krótkim czasie rozstrzygnęły wynik rywalizacji. Nierozstrzygnięta pozostawała kwestia jak wielką różnicą bramkową zakończy się to spotkanie. Jeszcze wspomniany drugi gol Cieśli oraz wcześniejszy Wąsika na chwilę rozbudziły nadzieje Gandali na korzystniejszy rezultat. Nic z tego – dwie beznadziejne czerwone kartki otrzymane przez Gandali w 36 minucie – jedna za pyskówki z sędzią (Mazur), druga za uderzenie rywala bez piłki (Cieśla) sprawiły, że do ostatnich minut meczu Hydraulicy bawili się z Gandalami w kotka i myszkę. Efektem było kolejnych 5 bramek w ciągu ostatnich 4 minut. Swoją drogą Gandale powinni cieszyć się, że tego meczu nie kończyli w jeszcze bardziej zdekompletowanym skaldzie. Faule bez ataku na piłkę doświadczonego Krzysztofa Komasy, które umknęły sędziemu mogły, a nawet powinny zakończyć się kartkami.

Gandale, którzy czarowali swoją grą w trakcie sezonu zasadniczego przegrali, chyba na własne życzenie, najważniejszy mecz w sezonie. Wąska kadra, nerwowa atmosfera podczas meczu, a w dalszej konsekwencji bezsensowne czerwone kartki dopełniły obrazu porażki. Podobnie jak rok temu Gandale byli blisko awansu, ale jednak na tyle daleko, aby nie dotrzeć do celu. Z kolei Hydraulicy po beznadziejnym początku sezonu, przeprowadzonych wzmocnieniach, stworzyli zrównoważony zespół, który choć nie należy do futsalowych gigantów, to jednak zasłużył na grę w elicie w przyszłym sezonie.

Oprócz meczu o grę w I lidze, kibice mieli okazję przyjrzeć się rywalizacji o superpuchar i najlepszych ekip I i II ligi. Tak się w tym roku złożyło, że w obu konfrontacjach rywalizował Widmat. Najpierw z NPDL, później z Aquerem. W obu przypadkach mistrz ligi zwyciężał zasłużenie, ale jednak po ciężkiej walce, co dobrze prognozuje przed nowym futsalowym sezonem.

W meczu o superpuchar Osiedlowcy prowadzili do przerwy 2-1, co zapowiadało co najmniej niespodziankę. Tymczasem w drugiej odsłonie Widmat zaprezentował dużo lepszą skuteczność i właśnie dzięki niej oraz konsekwencji w grze rozstrzygnął w końcówce losy tego spotkania na swoją korzyść.

Nie inaczej było w konfrontacji z nowo kreowanym beniaminkiem I ligi – Aquerem. Ekipa Bogusława Kurdziela postawiła Widmatowi bardzo wysoko poprzeczkę bardzo dobrze prezentując się pod względem taktycznym. Podobnie jak to miało miejsce w spotkaniu z NPDL, o zwycięstwie Widmatu zadecydowała końcówka.

Wyniki:

J&A Hydraulik – Gandale 13-3 (3-1)

J&A Hydraulik: Stec – Cyz, Szewczyk, Panek, Rybka, Chudy, Matlęga, Gałązka, Migas.
Gandale: Komasa – Machał, Mazur, Ważydrąg, Wąsik, Cieśla.

Bramki: Panek 14′, 23′, Chudy 17′, 23′, Migas 20′, 25′, 36′, 40′, Gałązka 24′, 37′, 39′, 40′, Rybka 26′ – Cieśla 3′, 32′, Wąsik 30′.
Żółte kartki: Mazur
Czerwone karki: Mazur (36′), Cieśla (36′).

Widmat – NPDL 5-2 (1-2)

Widmat: Mikulski, Jaszczyński – Mi. Kaczmarczyk, Mar. Kaczmarczyk, Marut, Piech, Mazur, Stachoń, Fasuga, Pulak, Buczek.
NPDL: Jaszczyński – Łach, Panek, Ma. Cempa, Kozdroń, Zagata, T. Bajda, Romański, Mi. Cempa.

Bramki: Fasuga 5′, 21′, 23′, Pulak 40′, Stachoń 40′ – Panek 11′, Bajda 18′.
Żółte kartki: Piech – Kozdroń

Widmat – Aquer 3-1 (1-0)

Widmat: Mikulski, Jaszczyński – Mi. Kaczmarczyk, Mar. Kaczmarczyk, Marut, Piech, Mazur, Stachoń, Fasuga, Pulak, Buczek.
Aquer: Wasyłek – Liszka, Musiał, Romański, Zegiel, Zelek, Marut, Patyk, Bednarz.

Bramki: Mazur 7′, Ma. Kaczmarczyk 37′, Fasuga 40′ – Patyk 23′.

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *