Marcin Manelski (BKS): „Jedziemy na tym samym wózku”

548 0

Przełożona o prawie cztery tygodnie liga to dla BKS dobrze czy źle? Czy ten okres pozwolił poprawić grę pana zespołu, czy też może przyczynił się do tego, że BKS może grać gorzej?

Biorąc pod uwagę duże zmiany jakie zaszły w klubie, dla nas to lepiej, ze liga wystartuje z opóźnieniem. Gdybyśmy zaczęli ligę w marcu ten skład personalny nie byłby taki, jaki chciałem. Cały czas następuje zgranie zespołu. Z tego też powodu jak myślę, że ta bardzo długa przerwa zadziała na nas korzystnie, pomoże nam.

Czy udało wam się zamknąć kadrę na rundę wiosenną?

Tych zawodników, których chciałem w zasadzie pozyskaliśmy. Czekamy z niecierpliwością na ten pierwszy mecz.

A zatem, kto przyszedł?

Z doświadczonych zawodników: Rafał Kmak, Sławek Jagła i oczywiście Tomek Kozieł. Dwóch młodych gniewnych – jak na nich mówię – Wojciech Szkotak i Mariusz Łyduch, bramkarz Jurek Czapla oraz Kameruńczyk Boris Tataw.

Czy ci zawodnicy, którzy przyszli do BKS to piłkarze, którzy z marszu wejdą do pierwszej jedenastki? Wchodzimy do pytania czy na podstawie rozegranych sparingów ma pan już ułożony optymalny skład drużyny na pierwszy mecz ligowy?

Przede wszystkim chciałem wzmocnić rywalizację w zespole. Do tej pory zespół Marcina Leśniaka bazował na młodych chłopakach. Nie miał wielu piłkarzy doświadczonych. Doszliśmy do wniosku, że drużynie trzeba dać więcej doświadczenia. Brakowało także zawodników na boki w formacjach obrony i pomocy. Dlatego też po to ściągnęliśmy Wojtka i Mariusza. Chociaż ten drugi nie jest takim typowym piłkarzem grającym na flance. Uważam, że rywalizacja zwiększy poziom sportowy zespołu. Obecnie mamy grupę 16-18 równorzędnych piłkarzy.

Na boku wystawiał pan także Rafała Kmaka. Czy to będzie jego stała pozycja? Czy może jednak grać będzie w linii ataku? Jeżeli sięgniemy pamięcią zawsze grał i święcił największe sukcesy jako napastnik. W Niepołomicach tworzył atak ze Sławomirem Zublem.

Wystawienie Rafała na boku wynikało z konieczności. W sparingach nie zawsze mieliśmy odpowiednią ilość zawodników, czasami nie mogliśmy się zebrać na mecz. Przy okazji chciałem zobaczyć jak niektórzy piłkarze zachowują się na konkretnych pozycjach. Myślę, że doświadczenie Rafała będzie owocowało dla zespołu, jeżeli będzie grał w środku ataku lub tzw. powieszonego napastnika. Będziemy szukać niekiedy nowinek w ustawieniu, aby zaskoczyć przeciwnika. Dlatego też nie wykluczam, że będzie czasami ustawiony inaczej niż zazwyczaj.

W środku pola ma pan do dyspozycji dwóch doświadczonych zawodników: Tomasza Kozieła i Sławomira Jagłę. Czy bierze pan pod uwagę występ obu w linii pomocy?

Jeden i drugi jest zawodnikiem uniwersalnym. Mogą grac w pomocy, ale i również na środku obrony. Na dzień dzisiejszy chcę, żeby Sławek zagrał w obronie. Chcemy mieć szkielet doświadczonych zawodników: Sławek Zubel i Rafała Kmak, Tomasz Kozioł i Sławomir Jagła. Natomiast na bokach niech biegają i dogrywają młodsi.

Z bokami, jak pan wspomniał ma lub miał pan największy problem. Przez kilka tygodni kontuzjowany był Konrad Czapeczka, który na szczęście już wrócił do zdrowia. Mimo wszystko wydaje się, że boki pomocy nie są na chwilę obecną wystarczające. Z kolei flanki obrony też nie prezentują się nadzwyczajnie. Został co prawda Rafał Wasyl, ale odszedł Łukasz Piech…

Nasz system gry, ustawienie trzeba było oprzeć na możliwościach i umiejętnościach zawodników, których mamy. Co prawda boki są problemem, ale myślę, że sobie poradzimy. Pewne jest to, że nie ma wśród tych zawodników tak dużej rywalizacji. Być może wpłynie to pozytywnie na tych piłkarzy, którzy choć będą wiedzieli , że zagrają, będą jeszcze bardziej skoncentrowani. Mówię tutaj o Krystianie Lewickim oraz o Rafale Wasylu. Będę próbował ustawić z boku Tomka Maruta. Podobnie w linii pomocy, gdzie mamy tylko dwóch klasycznych skrzydłowych: Konrada Czapeczkę i Wojtka Szkotka. Dlatego też czasami będziemy musieli improwizować, szukać takiego ustawienia taktycznego, żeby sobie nie przeszkadzać, a przede wszystkim żebyśmy dobrze grali w piłkę.

Do Bochni przyszli głównie zawodnicy , którzy odpowiadają na boisku za destrukcję. Mam na myśli wspomnianych Tomasza Kozieła i Sławomira Jagłę. Tymczasem niewiele mówiło się o Kamilu Rynduchu, który zimą zrezygnował z gry w BKS. Jesienią to właśnie on, Sebastian Turczyn, Jarosław Siwek i Sławomir Zubel decydowali o sile ofensywnej zespołu. Brak klasycznego rozgrywającego będzie zmuszał do szukania innego sposobu gry w ofensywie?

Szukamy takich rozwiązań. Wiadomo jednak, że nie ma ludzi niezastąpionych. Szkoda , że Kamil odszedł. Na jego pozycję szukaliśmy zawodnika o walorach ofensywnych. Tomek Kozieł jest zawodnikiem doświadczonym, który potrafi przytrzymać piłkę –czasem nawet za długo, jest Jarek Siwek, który dobrze prezentował się w okresie przygotowawczym, jest Sebastian [Turczyn – przyp. MK], mamy też Mariusza [Łyducha – przyp. MK] oraz Rafała Kmaka. Myślę, że o ofensywę nie musimy się martwić. Najważniejszym dla nas zadaniem jest zabezpieczenie tyłów. Nie możemy tracić głupich bramek, które przytrafiały nam się w sparingach. Uważam, że jeżeli będzie na zero z tyłu, to z przodu zawsze coś uda się strzelić. Będziemy iść w tym kierunku. Czasami będzie to brzydki futbol, ale na chwilę obecną naszym podstawowym zadaniem jest utrzymanie w III lidze.

Zawodnicy, których ściągnęliśmy, nie przyszli tutaj na pół roku. Chciałbym, aby pozostali z nami na minimum rok. Gdy się utrzymamy stworzymy już w czerwcu zalążek zespołu, który będzie dawał sobie w przyszłości radę w tej klasie rozgrywkowej.

Wspomniał pan o tym, żeby nie tracić głupio bramek. Tymczasem w sparingach mieliście wyraźny problem w bramce. Dużo wpuścił ich Kamil Kolanowski oraz Jerzy Czapla. Czy deklaracja Marka Pączka, że będzie jeszcze bronił w BKS poprawiło pana humor?

Tak, jesteśmy po rozmowach. Marek będzie bronił. Tym bardziej, że Kamil Kolanowski praktycznie zrezygnował z gry, a Jurek Czapla ma problemy natury osobistej. Od początku mieliśmy problem z bramkarzami, później wydawało się, że po powrocie Marka sprawa została opanowana, ale niestety znowu nie jest dobrze na tej pozycji. Musimy sobie jakoś z tym poradzić. Nie jest to tylko nasz problem. Wiele zespołów jest w podobnej sytuacji co my. Będziemy przyglądać się bramkarzom z zespołu juniorów.

Budowa zespołu to nie tylko fakt pozyskania nowych zawodników, ale rolą trenera jest aby tak wszystko poukładać w drużynie, aby ta wykorzystywał swój potencjał. Jedną z tych czynności jest stworzenie dobrej atmosfery w szatni. Czy panu to się udało?

Lubię takie wyzwania. Mieliśmy w zespole problem. Szatnia była z różnych powodów podzielona. Po to jestem jednak ja, po to są zawodnicy, aby się docierać. Mam nadzieję, że idziemy w dobrym kierunku. Nie mam zamiaru opowiadać, że mamy świetną atmosferę, a na boisku wyglądać będzie to zupełnie inaczej. Chciałbym stworzyć jednak ekipę, która da serducho za BKS, poświęci się także trenerowi. Jedziemy w końcu na tym samym wózku.

Nie będę zdradzał w czym tkwiły problemy. Nie będę prał brudów publicznie. Poznajemy się. Gdy trzeba było, były męskie rozmowy. Między zawodnikami i między trenerem a zawodnikami. Jesteśmy jednak dorośli i nie ma co się tutaj obrażać. Nie musimy się lubić. Najważniejszy jest wspólny cel na boisku. Jeżeli uda nam się wygrać kilka meczów, atmosfera sama się poprawi. Jak na razie jest jednak OK.

Obserwuje pan to, co dzieje się w innych klubach, które będą waszymi rywalami w walce o utrzymanie?

Oczywiście, że tak. Każdy transfer, sparingi, trzeba uzupełniać tzw. bank informacji o rywalu, aby umieć się odpowiednio przygotować na mecze z nim.

Jeżeli chcemy się utrzymać musimy wygrywać mecze. Mankamentem BKS jesienią był bardzo słaby bilans meczów wyjazdowych. Musimy znaleźć na to jakąś receptę. Z kolei z Bochni chcemy uczynić trudną do zdobycia twierdzę, którą aby pokonać trzeba wznieść się na wyżyny umiejętności.

Pan oraz kilku zawodników przyszliście do Bocheńskiego z wiśnickiej Szreniawy. Tam nastąpiła kolejna zmiana warty. Jak pan ocenia to co się dzieje w pana byłym klubie. Nowi zawodnicy, nowy trener… Mają szansę, aby utrzymać się?

Mam taki charakter, że życzę każdemu jak najlepiej. Staram się jednak nie wypowiadać na temat Szreniawy. Dobrym tutaj przykładem, choć z innej półki jest GKS Bełchatów, który mimo odejścia kilkunastu zawodników i trenera długo nie tracił bramki i zbierał punkty. Podobnie może będzie ze Szreniawą. Już kiedyś powiedziałem, że zespoły typu Szreniawa, czy także BKS, jesteśmy zespołami desperatami. Z takimi drużynami gra się najtrudniej. Dopóki jest realna szansa utrzymania te zespoły walczą o każdy centymetr murawy.

Czy ktoś pana szczególnie pozytywnie zaskoczył w trakcie przygotowań, a może rozczarował?

Jestem typem trenera, który obserwuje. Z doświadczenia wiem, że wszyscy mają upadki w wzloty. Moim zadaniem jest doprowadzenie tych zawodników do równej formy. Szukam zawsze pozytywów. Jeżeli ktoś źle zagra, albo gorzej się prezentuje, trzeba usiąść i rozmawiać i pozytywnie go nastroić. Większość zawodników zaskoczyła mnie pozytywnie. Wiedzą, że mają duże możliwości. Cały czas będę im jednak tłumaczył, że tylko ciężką pracą można do czegoś dojść. Sam talent nie wystarczy.

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *