IV liga. BKS może nie przystąpić do rozgrywek

433 0

O coraz gorszej sytuacji Bocheńskiego wiadomo było od dawna. Na przełomie roku , kiedy BKS otrzymał niższą niż w poprzednich latach dotację stało się jasne, że trzecioligowy klub dotrwa jedynie do końca sezonu. To, co będzie potem, w nowych już rozgrywkach gdzieś w głowie oczywiście znajdowało swoje pytanie, ale nadal mieściło się w mgliście niesprecyzowanej przyszłości, w której dominuje nasze tradycyjne: „jakoś to będzie”. Nie dopuszczaliśmy wówczas na poważnie do siebie sytuacji, w której BKS nie przystąpi do rozgrywek. Tymczasem z informacji, które w ostatnich dniach do nas docierają, wynika, że jest bardzo prawdopodobne, że spadkowicz z III ligi – klub z ponad 90-letnią tradycją nie przystąpi do czwartoligowych rozgrywek.

Zaczęliśmy od pesymistycznego otwarcia roku 2014 w Bocheńskim, a przecież dalej wcale nie było lepiej. I nie mówimy tutaj o aspekcie sportowym. Władze klubowe apelowały o wsparcie ze strony sponsorów, a przede wszystkim do miasta Bochnia, które jest najważniejszym partnerem finansowym klubu o większe wsparcie. „Czerwiec się kończy, a my nie mamy jasnej sytuacji co dalej” – martwił się podczas meczu BKS – Wisła Kraków prezes Krokosz (cały wywiad możecie przeczytać TUTAJ). Czas upływał, a Bocheński czekał na reakcję swoich apeli.

Na odpowiedź czekać nie musiał długo. Podczas zebrania sprawozdawczo – wyborczego w bocheńskim Podokręgu PN głos zabrał burmistrz Stefan Kolawiński, który swoją wypowiedź poświęconą trudowi piłkarskich społeczników zaczął od oceny sytuacji w BKS-ie. Szybko uciął wszelkie nadzieje bocheńskiego klubu na szersze wsparcie mówiąc: Mam świadomość, że te środki to za mało. Ale też nie udało się [klubowi – przyp. MK] pozyskać przez kilka lat sponsora strategicznego. Wtedy, kiedy była trudna sytuacja, kiedy klub miał lat 90 (…) wtedy można było ten klub zamknąć. Robiłem wszystko, aby ten klub trwał. Z roku na rok otrzymywał z miasta dotacje. Ale przy braku wsparcia ze strony sponsora z zewnątrz, przy sytuacji, której utrzymuje się obiekt, z którego klub korzysta, miasto na ten cel więcej dać nie może.

W niedzielę podopieczni Sławomira Zubla mają zagrać w pierwszej kolejce IV ligi z rezerwami Sandecji. Trzy lata temu BKS, wtedy pod wodzą Marcina Leśniaka, także z tym przeciwnikiem zaczynał sezon 2011/2012 wygrywając u siebie 3-0. Wówczas Bocheński KS w spektakularny sposób wywalczył awans do III ligi. Wspominamy ten sezon nie bez powodu. Oparty na własnych zawodnikach zespół, który dwa sezony wcześniej omal nie spadł z ligi, okazał się rewelacją rozgrywek egzystując w trudnych warunkach. Dzisiaj, gdy i w kasie pusto, a i na boisku trudno znaleźć tylu indywidualności co przed kilku laty, jawi się pytanie co dalej?

Rozwiązać zespół, klub? Przykład Szreniawy Nowy Wiśnicz pokazuje, że pozbycie się zespołu seniorskiego, nie przystąpienie do rozgrywek na kilka dni przed startem IV ligi było błędem. Obecnie przygotowujący się do startu A klasy wiśnicki klub ma problem, aby zebrać wystarczająco szeroką kadrę nawet na tak skromne wymagania jakie mają miejsce w „Serie A”. To efekt rocznej przerwy w ciągłości funkcjonowania klubu, gdzie musi być miejsce dla każdego jego członka w każdym przedziale wiekowym.

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *