IV liga. M. Motak: „Bralibyśmy remis w ciemno”

467 0

Kiedy grał pan w obronie – straciliście bramkę, gdy grał pan w ataku strzeliliście gola, na jakiej pozycji lepiej się pan czuje?

Moja pozycja jest w tyłach – gram w obronie. Straciliśmy przypadkową bramkę. To był taki bilard pomiędzy nogami zawodników. Było ślisko. Należała się Podhalu ta bramka. Przycisnęli nas, my z kolei cofnęliśmy się zbyt głęboko. Wynik końcowy jest jednak już po naszej myśli. Bralibyśmy remis w ciemno. Wracając do pytania: gram tam gdzie trzeba. Cieszę się, że wywalczyłem rzut karny. Gol i punkt dla nas to najważniejsze, co podtrzymuje nas przy życiu. Walczymy dalej o utrzymanie.

Rzut karny – był ewidentny, czy dodał pan coś od siebie?

Trochę cwaniactwa trzeba było dodać. Zobaczyłem kolano, zabrałem piłkę jedną nogą, podstawną zostawiłem – rywal wpadł w moje kolano , co jest czystym rzutem karnym. Goście nie mogą mieć pretensji do sędziego o podyktowanie jedenastki. Gorzej byłoby, gdyby nie podyktował karnego – faul był ewidentny. Takie karne się gwiżdże. Tego cwaniactwa zabrakło nam tydzień temu w Żabnie. Prowadziliśmy 3-0, a dostaliśmy sromotny łomot. Zabrakło wtedy umiejętności zastawienia się, wybicia piłki, przerwania akcji. Chcieliśmy zagrać zbyt pięknie, a z tego zrodziła się porażka.

W pierwszej połowie nie pozwoliliście rywalom na zbyt wiele, w drugiej zagraliście zbyt nerwowo.

Uważam, ze druga połowa była również udana jeśli chodzi o defensywę. Zawodnicy dali z siebie wszystko. Przyjechał do nas lider z bardzo mocnym środkiem pola. W końcówce to nasze zaangażowanie spowodowałlo chyba trochę brak sił. Najważniejsze jest jednak to, że punkt zostaje w Bochni.

Teraz macie przerwę za walkowerz Jastrząbką. Poprawicie swoją lokatę.

Zgadza się. Dla nas jednak to czas na odpoczynek i regenerację. Mamy – o czym już wielokrotnie mówiłem – bardzo wąską kadrę. Nie boję się, że piłkarsko nie damy sobie rady na boisku. Obawiam się problemem może być zbyt mała ilość zawodników. Mateusz Fortuna jest kontuzjowany, z kontuzjami grają Sebastian Turczyn i Mateusz Klesiewicz. Jak tylko skończy się u nas szpital powinno być jeszcze lepiej.

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *