Odliczanie do dwunastu, czyli prezentacja drużyny Contimaxu

494 0

W poprzednim sezonie, bocheńscy kibice też odliczali. Odliczali niestety ile oczek zabraknie bochnianom do tego by po pierwszej fazie sezonu zespół wszedł do pierwszej czwórki. Część spotkań była w wykonaniu Contimaxu bardzo dobra, ale często podopiecznym Roberta Banaszaka coś nie wychodziło tak jak powinno i w rezultacie trzech punktów zabrakło im do awansu do najlepszego kwartetu drugiej ligi. Czy w tym sezonie ekipa MOSiR-u dokładnie dokręci wszystkie śrubki i zdoła nieco bardziej poszaleć na boiskach drugiej ligi? – Wiele wskazuje na to, że ta bocheńska maszyna mocno się nagrzała przed startem ligi i planuje wzmożony atak na czołowe lokaty.

Ten atak będzie wyglądał naprawdę imponująco, gdyż w tym sezonie zespół Contimaxu naprawdę będzie miał kim straszyć. Jeszcze w poprzednim roku bocheński atak ciągle niedomagał. Zaczął niedomagać nie dlatego, że nie było zawodnika, który popisałby się mocnym i precyzyjnym ciosem, ale dlatego, że bochnianom ciągle towarzyszyły kontuzje. Dorobek MOSiR-u po czterech kolejkach sezonu 2014/2015 to cztery porażki, kontuzjowany Szymon Ściślak, nie w pełni sił Krystian Kmiecik i grający z kontuzją barku Krzysztof Pustelnik. – Z takim atakiem ciężko było postraszyć kogokolwiek, dlatego też wszyscy kibice czekali na powrót na parkiet pierwszego z wspomnianych graczy. Jego ponowne pojawienie się na boisku okazało się dla drużyny zbawienne – żądny gry zawodnik popisywał się atomowymi zbiciami, a prawdziwe show zademonstrował już w drugim spotkaniu po swym powrocie.

Joanna Dobranowska
W ostatnim sezonie Szymon Ściślak był prawdziwą siłą napędową bocheńskiego ataku. Fot. Joanna Dobranowska

W tym sezonie Szymek będzie miał równie mocnego kompana w strefie ataku. Do zespołu dołączył bowiem Dawid Konieczny, który raczej nie ma w zwyczaju wstrzymywać ręki. – Pierwszy raz w historii pracy w Bochni będziemy mieli dwóch równorzędnych atakujących i myślę, że to będzie kluczem do tego żeby odnieść jakiś większy sukces. W stosunku do poprzedniego sezonu, będę miał problem bogactwa na tej pozycji – przyznał zadowolony Robert Banaszak. Wychowanek Gryfu Brzesko, który przez pewien czas reprezentował też barwy bełchatowskiej Skry, pokazał się z bardzo dobrej strony w czasie przedsezonowych sparingów. O tym, że ma powera przekonał kibiców już w pełni w czasie III Turnieju o Puchar Dyrektora MOSiR Bochnia. – Dawid ma świetną zagrywkę – mocną, z wyskoku i co najważniejsze – coraz bardziej regularną. Facet się nie zastanawia – wychodzi w górę, „leje” z pełną mocą i jest tego efekt. To samo tyczy się zresztą ataku – mówił o swym podopiecznym trener. – Co ważne, podbija też coś w obronie, co dla prawoskrzydłowych jest dosyć rzadkie. To jest efekt tego, że grał kiedyś na przyjęciu i ma czucie piłki w obronie – dodał.

Kolejną nową twarzą w zespole jest Paweł Samborski, który ostatnio reprezentował barwy krakowskiego Hutnika. – Jest to zawodnik, który nie popełnia błędów i to jest jego największym atutem – mówił o nim Robert Banaszak. – Począwszy od zagrywki – równej, mocnej i regularnej i do tego jeszcze celowanej, na ataku skończywszy. To nie jest tak, że „leje” przed siebie, tylko zagrywa i uderza tam gdzie po prostu chce zagrać. Pozytywnie prezentuje się też w przyjęciu – wprawdzie jeszcze może trochę popracować nad obroną, większym ruchem na nogach, ale jest to bardzo dobry siatkarz.

Paweł nie jest jedynym zawodnikiem, który do Bochni zawitał z niedalekiego Krakowa. Drugim reprezentantem Hutnika, który zdecydował się na przejście do Contimaxu jest Marcin Góra. O tym, że ten środkowy potrafi mocno zaszkodzić przeciwnikowi przekonali się bochnianie na własnej skórze. W czasie zeszłorocznej potyczki z Hutnikiem, Contimax nie raz miał spore problemy by przełamać blok tego zawodnika. Marcin jak mało kto potrafił wyczuć rywala i jego zamiary, co zresztą miał już okazję zademonstrować w barwach MOSiR-u. – Ma świetne czucie bloku – tego się nie wytrenuje, tylko po prostu się to ma. Pokazuje ręce dokładnie tam gdzie powinien je pokazać i to jest jego największy atut – komplementował go trener Banaszak. – Do tego w ataku bije dokładnie, daleko w strefy niebronione, a zagrywką też potrafi narobić kłopotów – dodał opiekun bocheńskiej ekipy.

Joanna Dobranowska
Jeszcze w zeszłym sezonie bochnianie musieli radzić sobie z blokami i atakami z krótkiej w wykonaniu Marcina Góry. W tym sezonie punkty po jego akcjach będą wpadać na konto Contimaxu. Fot. Joanna Dobranowska

Marcin Góra będzie szarżował na środku siatki wraz z dwójką pozostałych graczy, którzy są już doskonale znani wśród bocheńskich kibiców. Jakub Zmarz i Konrad Stajer – bo o nich mowa – nadal punktować będą dla MOSiR-u. Zresztą nie są to jedyni zawodnicy którzy pozostali w składzie drużyny na ten sezon. Rozdzielać piłki do ataku nadal będzie Jakub Habel do spółki z Mateuszem Jarzyną, a w przyjęciu nadal będzie można obserwować w akcji Romana Kąckiego i Macieja Grajoszka. Oprócz nich nie można też pominąć Wiktora Wysockiego, który jeszcze w zeszłym sezonie był zawodnikiem andrychowskiego MKS-u. – Na razie można o nim powiedzieć tylko tyle, że wraca do gry po kontuzji, dopiero zaczyna skakać. Fajnie porusza się natomiast w przyjęciu i widać u niego doskonale częstochowską szkołę siatkówki, czyli sporo ruchu w obronie – powiedział o tym przyjmującym szkoleniowiec Contimaxu.

Joanna Dobranowska
Wiktor Wysocki (w środku) ostatnio reprezentował barwy MKS-u Andrychów. Fot. Joanna Dobranowska

Jedenastu zawodników zostało już wspomnianych, ale pozostał jeszcze jeden. – Długo ważyły się losy bocheńskiego libero. W zeszłym sezonie na tej pozycji grał Bartosz Luks, ale wszystko wskazywało na to, że Bartka w Contimaxie w tegorocznych rozgrywkach nie zobaczymy. Jego miejsce zajął nowy-stary zawodnik Dawid Małysza, który w poprzednim roku wylądował w drużynie krakowskiego AGH, a wcześniej grał dla Bochni. Na niespełna dwa tygodnie przed startem ligi sporo się jednak w tej kwestii zmieniło. – Bartek zdecydował się na powrót do drużyny i w ostateczności Dawida w składzie zabraknie.

18 spotkań do rozegrania i dwunastu zawodników – każdy z innymi zaletami. – Mamy dwóch równych atakujących, na przyjęciu mamy fajnych chłopaków, na środku to samo. Generalnie mamy równą ekipę i dobrze, bo jak coś się zatnie to w każdej chwili może wejść ktoś z ławki i z pewnością nie spadnie nam przez to jakość gry. A wręcz przeciwnie, można liczyć, że będzie jeszcze lepiej – podsumował swój zespół trener.

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *