Puchar Polski. GKS w fazie centralnej! Hutnik pokonany w karnych

1223 0

GKS Drwinia – Hutnik Kraków (0-0)
Bramki: Tomasz Cygan 55′, Kamil Stawiarski – kar. 99′ – Mateusz Król 81′, Łukasz Kędziora 101′
GKS: Mateusz Cieśla – Paweł Salomon, Wojciech Tomala, Dominik Pieprzyca, Patryk Kura – Tomasz Cygan (65′ Michał Bajda), Mateusz Kaczmarczyk, Krzysztof Stós (80′ Mateusz Krokosz), Sergiej Skrypkar (75′ Łukasz Fasuga), Kamil Gawlik (63′ Kamil Stawiarski)- Jakub Berliński
Hutnik: Michał Siwecki- Marcin Makuch, Mariusz Bienias, Tomasz Jaklik, Paweł Byrski (53′ Michał Siatka) – Mateusz Król, Adrian Siatka (75′ Gor Sargosian , Dariusz Gawęcki, Krzysztof Antoniak – Błażej Radwanek (46′ Łukasz Kędziora) – Hubert Pachowicz (60′ Bartosz Tetych).
Żółte kartki: Krokosz, Pieprzyca, Salamon – Jaklik,
Rzuty karne: 5-4

To był mecz, który w Drwini będzie wspominany latami. GKS, który w trudnych ligowych starciach musiał do końca sezonu starać się o utrzymanie w lidze, w pucharach regularnie zaprasza swoich wiernych kibiców do piłkarskiej uczty. BKS Bochnia, Okocimski, Poprad Muszyna, a teraz Hutnik Kraków to ostatnie przystanki drwinian do centralnej fazy Pucharu Polski, która już przyniosła lokalną sławę zawodnikom, klubowi pokaźny zastrzyk pieniędzy, a w niedalekiej przyszłości spełnienie marzeń o grze z najlepszymi.

Mecz z Hutnikiem nie zaczął się najlepiej dla podopiecznych Mateusza Stańca. Już w 2 minucie hutnicy powinni wyjść na prowadzenie, ale nie wykorzystali braku koncentracji w szeregach GKS. Później spotkanie toczyło się głównie w środku boiska. W lejącym się z nieba żarze najlepiej odnajdywał się Kamil Gawlik, który do przerwy mógł skompletować hat-tricka. Najlepszą okazję miał w 42 minucie, kiedy to po centrze z rzutu wolnego uderzał z bliska, ale i z ostrego kąta na bramkę strzeżoną wyłącznie przez Michała Siweckiego.

Początek drugiej połowy przez chwilę należał do krakowian, którzy kilkukrotnie centrowali w polu karnym GKS. To mógł być sposób Hutnika na drwinian. Błękitne koszulki zakładali zawodnicy o średniej wzrostu zdecydowanie wyższej aniżeli w zespole z powiatu bocheńskiego. W 49 minucie po raz kolejny bramkę rywali ostrzelał Gawlik, ale pięć minut później zobaczyliśmy pierwszą bramkę. Drwinianie przeprowadzili kapitalną akcję. Do prostopadłej piłki pobiegł z całych sił Jakub Berliński i tuż sprzed linii końcowej wycofał ją do nabiegającego z głębi pola Tomasza Cygana, a pełniący w tym spotkaniu funkcję bocznego pomocnika Cygan z bliska dopełnił formalności. Strata bramki mocno wybiła z rytmu krakowian, którzy nie mieli pomysłu na rozmontowanie konsekwentnie grającego GKS. Krakowianie grali schematycznie – rozciągali do granic możliwości grę często próbując zmienić jej ciężar. Zmuszali w ten sposób rywali do nieustannego biegania. Przez długie minuty w ogóle nie było widać po zawodnikach GKS zmęczenia. Co więcej w przeciągu kolejnych kilkunastu minut powinni oni zamknąć mecz bez konieczności rozgrywania dogrywki. W 60 minucie uderzał z pola karnego Berliński, ale tuż obok słupka. Pięć minut później podczas dośrodkowania w pole karne jeden ze stoperów wyskoczył do główki, ale tak nieporadnie, że wyciągniętą w górę ręką trącił piłkę. Arbiter zawahał się i puścił grę po czym musiał usłyszeć wiele cierpkich słów ze strony zawodników Mateusza Stańca. W 69 minucie kapitalną akcją popisał się świetnie dysponowany Patryk Kura. Grający na lewej obronie filigranowy zawodnik ruszył spod własnego pola karnego i wprowadził swoim rajdem piłkę w szesnastkę gości, aby w ostatnim momencie tej akcji sfinalizować ją groźnym uderzeniem. Na kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry drwinianie mogli podwyższyć rezultat po strzale Łukasza Fasugi, ale kapitalną , kolejną zresztą, interwencją popisał się Siwecki. Im bliżej końca meczu, tym większą przewagę zyskiwali krakowianie. Coraz częściej gościli pod polem karnym GKS, którego zawodnicy zaczęli odczuwać trudy meczu. W 81 minucie po rzucie rożnym piłka została wybita przez dobrze dotąd grającą obronę GKS przed szesnastkę, gdzie dopadł do niej Mateusz Król i efektownym wolejem doprowadził do wyrównania. Minutę później przed kapitalną szansą stanął Kamil Stawiarski, ale mimo, że wkręcił rywala w ziemię, nie zdołał oddać z kilku metrów ani celnego, ani też mocnego strzału. W 92 minucie sędzia zaprosił zawodników na przerwę.

Głównymi wydarzeniami dogrywki, w której oba zespoły walczyły już nie tylko z przeciwnikiem ale zmęczeniem potęgowanym przez wysoką temperaturę powietrza, były rzuty karne podyktowane w 99 i 101 minucie. Oba delikatnie powiedziawszy kontrowersyjne. Ciężko było dopatrzeć się faulu defensorów Hutnika na Stawiarskim, jeszcze ciężej zrozumieć, dlaczego arbiter wskazał wapno po prawidłowej interwencji Mateusza Cieśli. Obie jedenastki zostały wykorzystane. W końcówce dogrywki zmęczenie widać było bardziej po zawodnikach GKS, którzy ofiarnie musieli kasować groźne akcje rywali, wśród których już od wejścia w drugiej połowie ton nadawał boczny pomocnik Bartosz Tetych. Ostatecznie jednak dwie godziny gry nie przyniosły rozstrzygnięcia i podobnie jak w meczu GKS z Popradem o losach awansu zadecydować miały rzuty karne.

Mateusz Staniec postawił na sprawdzoną piątkę egzekwującą karne przeciwko Popradowi. Nie pomylił się. Każdy ze strzelających uderzał pewnie nie dajac szans bramkarzowi na skuteczną interwencję. Podobnie też strzelali krakowianie. Nawet strzał Tomasza Jaklika, który uderzył w słupek był uderzony niemal perfekcyjnie. Niemal, bo piłka wyszła w pole i straconego dystansu hutnicy już nie odrobili.

GKS wygrał z Hutnikiem i awansował do fazy centralnej Pucharu Polski. Wielki sukces sportowy klubu podparł jeszcze ekonomiczny. Za wygranie Pucharu na szczeblu MZPN GKS Drwinia otrzymał łącznie 40.000 złotych. Kolejne mogą wpłynąć do kasy klubowej już jesienią. Kto wie, może przyczyni się do tego atrakcyjny rywal z ekstraklasowej półki, który przyciągnie do Drwini tłumy kibiców.

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *