Fogo Futsal Ekstraklasa. Rekord za mocny. Druga z rzędu porażka bochnian

382 0

Przegraną 1-4 zakończył się dla BSF-u ABJ Bochnia wczorajszy mecz 12. kolejki Fogo Futsal Ekstraklasy z Rekordem Bielsko-Biała. O porażce bochnian przesądził przebieg pierwszej części spotkania, w której to przyjezdni pokazali swoją siłę.

BSF ABJ Powiat Bochnia 1-4 Rekord Bielsko-Biała
Wojciech Przybył 24′ – Matheus Ferreira 4′, 11′ Stefan Rakić 13′, Sebastian Leszczak 13′

BSF: Kevin Kollar, Krystian Jaszczyński, Rafał Piszczek – Arkadiusz Budzyn, Piotr Matras, Adam Wędzony, Minor Cabalceta, Daniel Blanco, Andrzej Musiał, Wojciech Przybył, Mateusz Waryłkiewicz, Sebastian Koza, Marcin Czech, Jakub Burkowicz. Trener: Klaudiusz Hirsch.

Choć to goście byli niekwestionowanymi faworytami pojedynku, to BSF początkowo nie zamierzał chować się za podwójną gardą. W 3. minucie Matehus oddał strzał po podaniu z rzutu rożnego, a piłka niefortunnie odbiła się od Daniego Blanco i gospodarze szybko musieli odrabiać straty. Niestety dla nich, nie był to koniec popisów Brazylijczyka, bo ten w 11. minucie wygrał pojedynek biegowy z Arkadiuszem Budzynem, a następnie oddał precyzyjny strzał w długi róg, podwyższając prowadzenie swojej ekipy. „Rekordziści” nie zdjęli nogi z gazu, wietrząc szansę na wyśrubowanie wyniku. Już w 13. minucie po ich agresywnym pressingu piłkę stracił Minor Cabalceta, a przed świetną szansą stanął Stefan Rakić. Serb nie zastanawiał się długo i mocnym strzałem zdobył kolejnego gola dla gości. Już kilkadziesiąt sekund później Sebastian Leszczak zbiegł z lewej strony do środka, a następnie oddał potężny strzał. Piłka minęła próbującego go powstrzymać Piotra Matrasa, a następnie wpadła do bramki między nogami Kevina Kollara i było 0-4. Bochnianie w pierwszej części zostali brutalnie sprowadzeni na ziemię, a ich szanse na zdobycie choćby punktu zmalały niemal do zera.

Na drugą połowę w bramce zamiast Kollara pojawił się Krystian Jaszczyński. BSF zaczął ambitnie dążyć do przejęcia inicjatywy, co w spotkaniu z Rekordem nie jest łatwe do uzyskania nawet przez najmocniejsze ekipy w kraju. W 24. minucie Andrzej Musiał zaatakował Leszczaka blisko bramki gości, a pod presją zawodnik Rekordu zagrał niecelnie, przez co szansę na zdobycie bramki zyskał Wojciech Przybył. Ten bez zastanowienia oddał strzał, pokonując Krzysztofa Iwanka. W kolejnych minutach to BSF skonstruował więcej ciekawych ataków, choć trzeba przyznać, że nie potrafił wykreować w pełni klarownych okazji do zdobycia gola. Goście mogli odpowiedzieć po dwójkowej akcji Matheusa z Rakiciem, jednak piłka po strzale tego pierwszego odbiła się od słupka. Ostatecznie Rekord wygrał 4-1, co należy uznać za zasłużony wynik.

BSF utrzymał 4. miejsce w tabeli wobec porażek GI Malepszy Leszno i Dremanu, jednak stracił część przewagi nad kilkoma kolejnymi w tabeli ekipami. Daleko mu już także do trzech najmocniejszych zespołów. Teraz przed zespołem trenera Hirscha krótki odpoczynek, bo już w piątek 2 grudnia uda się w daleką podróż na mecz z Red Devils Chojnice. „Rekordziści” utrzymali pozycję lidera.

Autor: Mateusz Filipek

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *