Fogo Futsal Ekstraklasa. Krok w tył – BSF przegrał wyraźnie z GI Malepszy Leszno

200 0

Nie udał się bochnianom mecz 8. kolejki, w którym na własnym boisku mierzyli się z GI Malepszy Leszno. Niestety po udanych pod względem poziomu gry spotkaniach z AZS-em UW wilanów oraz Piastem Gliwice tym razem spisali się poniżej oczekiwań, gładko przegrywając z wyżej notowanym rywalem.

BSF ABJ Powiat Bochnia 3-7 (2-4) GI Malepszy Leszno
Minor Cabalceta 15′, 36′, Adam Wędzony 18′ – Rajmund Siecla 2′, 34′, Daniel Gallego 8′, Kacper Konopacki 9′, 28′, Jakub Kąkol 15′, José Luis Tangarife 32′

To niepokonani goście (4 zwycięstwa, 3 remisy) byli faworytami rywalizacji, jednak po dwóch zwycięstwach w ostatnich trzech spotkaniach i wyraźnej poprawie gry można było wymagać od drużyny BSF-u, że rzuci wyzwanie mocnemu rywalowi nawet wobec absencji zawieszonego za żółte kartki Sebastiana Leszczaka. Niestety już pierwsze minuty były dla gospodarzy bardzo nieudane. Lesznianie bezwzględnie wykorzystali stałe fragmenty gry. Już w 2. minucie idealnie z rzutu wolnego przymierzył Rajmund Siecla, choć można się zastanawiać, czy mur był w tej sytuacji odpowiednio ustawiony. W 8. minucie po szybkim ataku Siecla dograł do niepilnowanego Daniela Gallego, który dość szczęśliwie piętą zaskoczył Kollara. Bez wątpienia tej bramki można byłoby uniknąć, gdyby bochnianie szybciej wrócili do obrony. Już minutę później po rzucie rożnym z dystansu uderzył Jakub Kąkol, tor lotu piłki zmienił Kacper Konopacki, a interweniujący instynktownie Kollar w dość absurdalny sposób wrzucił sobie piłkę do bramki. Po katastrofalnym starcie BSF wynik spróbował ratować wynik wycofując bramkarza, co przyniosło już dobre skutki w meczach z Widzewem oraz Clearexem. Tym razem o efekt było znacznie trudniej, ale przynajmniej udało się przełamać obronę po rzucie wolnym, gdy Minor Cabalceta wykorzystał podanie Pedro Pereiry. Niestety odpowiedź przeciwników przyszła szybko, a kontratak z najbliższej odległości wykorzystał Kąkol. Tuż przed końcem po kolejnym rzucie wolnym tym razem bramkę zdobył Adam Wędzony. Kolejny raz asystę zanotował Pereira.

Wynik 2-4 do przerwy postawił bochnian w trudnym, ale nie beznadziejnym położeniu. Od początku drugiej połowy Bacić kazał grać z wycofanym bramkarzem. Rywale bronili się bardzo skutecznie, wyczekując na okazję do przechwytu. Raz bliski zdobycia bramki kontaktowej po świetnym strzale z dystansu był Pereira, ale piłka po odbiciu od poprzeczki i pleców bramkarza wyszła za linię końcową. To był ważny moment, bo z czasem bochnianie musieli podjąć większe ryzyko, co skończyło się dla nich stratą kolejnych bramek. Dwie stracili po szybkich atakach, a jedną po błędzie w wyprowadzaniu piłki. Trafienie Cabalcety pod koniec meczu już tylko nieznacznie zmniejszyło rozmiary porażki. Niestety w tym meczu znów uwidoczniły się braki bochnian, jakim nadal jest kiepska gra w obronie. Niestety bochnianie nadal nie potrafią punktować z drużynami z czołówki. Po 8. kolejce niemal na pewno wypadną już poza strefę play-offs. Okazja na rehabilitację nadarzy się w najbliższą sobotę w Toruniu, a ich przeciwnikiem będzie miejscowy FC Reiter.

MF

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *