Dziś o godz. 18:30 BSF ABJ Powiat Bochnia meczem rozegra na swoim terenie pierwszy mecz I rundy, a jego rywalem będzie GI Malepszy Arth Soft Leszno. Jak szanse swojej drużyny ocenia trener Toni Corredera?
– Zajęliście szóste miejsce w sezonie zasadniczym, wyrównując osiągnięcie klubu z zeszłego roku, najlepsze w historii. Czy jesteś w pełni zadowolony z wyników?
– Tak, generalnie doceniamy nasze osiągnięcia. Wiemy, jak mocna stała się liga. Poziom jest wysoki i jeszcze wzrósł w porównaniu do poprzedniego roku. Do czołówki dołączył Eurobus, a mistrz Polski, Rekord Bielsko-Biała, choć osiągał sukcesy w Lidze Mistrzów i Pucharze Polski, to w Futsal Ekstraklasie był piąty. My jesteśmy tylko jedną lokatę niżej. Zajęcie drugi raz z rzędu szóstej pozycji pokazuje, że nasza drużyna osiągnęła stabilny poziom. Możemy być z siebie dumni, bo awansowaliśmy do play-offów, więc zrealizowaliśmy główny cel na ten sezon zasadniczy.
– Ostatnie dwa ligowe spotkania były jednak trudne. Przegraliście wysoko z Constractem Lubawa, mieliście również problemy w zremisowanym starciu z AZS-em UŚ. Kibice mają podstawy, by obawiać się spadku formy, czy to tylko efekt zmęczenia grą na dwóch frontach i po tygodniu odpoczynku dyspozycja zespołu wróci do normy?
– Nie ma powodu do niepokoju, choć pozostajemy krytyczni wobec siebie. Występ z Constractem był nie do zaakceptowania, przepraszamy za to fanów. Z Katowicami zaczęliśmy dobrze, jednak zmęczenie dało o sobie znać i nie byliśmy w stanie w pełni kontrolować sytuacji. Byliśmy jednak świeżo po rewanżowym spotkaniu z Rekordem w Pucharze Polski, które wiele nas kosztowało. To jednak nie jest wymówka, bo rzeczywiście powinniśmy byli spisać się lepiej. Kwiecień był bardzo intensywny, bo były mecze ligowe, pucharowe, kilku zawodników brało udział w spotkaniach reprezentacji, inny zmagali się z urazami. Straciliśmy Minora Cabalcetę z powodu urazu. Teraz mieliśmy pełny tydzień na regenerację i treningi, więc jestem spokojny, że będziemy dobrze przygotowani do spotkania z lesznianami.
– Jak oceniasz pucharowy dwumecz z Rekordem? W rewanżu przez chwilę byliście bliżej awansu, jednak w ostatnich piętnastu minutach zostaliście zdominowani. Czego zabrakło do utrzymania korzystnego wyniku i sprawienia niespodzianki?
– To dla nas dobra lekcja, z której wyciągnęliśmy już kilka wniosków. Najważniejsze, że pokazaliśmy jeszcze raz, że możemy rzucić wyzwanie każdemu w spotkaniach o wysoką stawkę, nawet gdy doskwierają nam kontuzje. W rewanżu zabrakło Cabalcety i Arka Budzyna, a mimo to wierzyliśmy w zwycięstwo. W ostatnich minutach zabrakło nam nieco sił, zrobiliśmy się nerwowi, a rywale wykorzystali ogromne doświadczenie, zebrane w Lidze Mistrzów i spotkaniach ligowych o najwyższą stawkę. To niewątpliwie była ich przewaga. Popełniliśmy kilka indywidualnych i taktycznych błędów, ale rywale także je popełniali. Mimo porażki jesteśmy dumni z pucharowej przygody, ale chcemy osiągnąć więcej. Musimy wykorzystać zdobyte doświadczenie w play-offach.
– Zapewne najgorszą wiadomością przed startem decydującego etapu jest ta, że kontuzja barku wyłączy Minora Cabalcetę. Jak poradzicie sobie bez zawodnika, który zdobył 31 bramek w lidze?
– To wielka strata, ale w sporcie tak jest, że nieszczęście jednego gracza staje się szansą dla tych, którzy czekają na możliwość zaprezentowania swoich umiejętności i wzięcia odpowiedzialności za wyniki drużyny. Naszym atutem jest to, że nie jesteśmy uzależnieni od formy jednego zawodnika, nawet najlepszego. Mamy świetnych graczy z doświadczeniem reprezentacyjnym, ale żaden z nich nie jest lepszy sam niż jako element zespołu. Jesteśmy jednością i to nasza duża zaleta. W trakcie sezonu zasadniczego różni zawodnicy zmagali się z urazami, ale to nie przeszkodziło nam w osiąganiu dobrych wyników.
– W pierwszej rundzie zagracie z GI Malepszy Leszno. Znasz tę drużynę, ponieważ w poprzednim sezonie mierzyłeś się z nimi, również w pierwszej rundzie, jako trener Dremana Opole Komprachcice. Co możesz o nich powiedzieć?
– To bardzo dobry zespół, który także się rozwija. Zaliczył doskonały sezon regularny i nie bez powodu zajął trzecie miejsce. To duże osiągnięcie przy tak mocnej konkurencji. Lesznianie mają silny skład i dobry zespół trenerski. Szanujemy ich, ale nie boimy się. Wierzymy w nasze szanse. My też mamy świetną atmosferę, gramy skutecznie w meczach domowych, mamy coraz bardziej doświadczonych graczy. Wierzę, że szanse na awans są równe. W sezonie zasadniczym oba spotkania były bardzo zacięte, bo raz był remis 0-0 i raz minimalnie wygrali rywale. W pierwszym z nich też zabrakło zresztą Minora Cabalcety. Myślę, że teraz również różnica będzie niewielka i zdecydują detale. Musimy być mądrzejsi, kontrolować emocje. Rok temu seria Leszno – Dreman była bardzo zacięta. Wtedy udało się wygrać pierwszy mecz i teraz to również będzie bardzo ważne, bo zyskujesz dwie szanse na to, by rozstrzygnąć rywalizację na swoją korzyść. Wówczas nie udało się ostatecznie przejść rywali, jednak rywalizacja mogła potoczyć się w różnych kierunkach. Oczywiście teraz porażka w pierwszym spotkaniu nie przekreśli zupełnie naszych szans, ale meczu musimy zagrać odważnie i wierzyć w zwycięstwo.
Rozmawiał Mateusz Filipek