BKS Bochnia w ostatnim meczu piłkarskiej jesieni wysoko, bo aż 4-0 pokonał beniaminka czwartoligowych rozgrywek – Garbarnię Kraków. Gole dla zespołu prowadzonego przez Damiana Rębisza zdobyli: Damian Rudnik (dwie), Marcin Kołton oraz Hubert Skocz.
BKS Bochnia – Garbarnia Kraków 4-0 (2-0)
Bramki: Damian Grudnik 10′, 23′, Marcin Kołton 83′, Hubert Skocz 85′ (karny).
BKS: Bartłomiej Fojt – Kacper Klimek, Krzysztof Mazur, Kamil Trojan, Piotr Gruszecki – Marcin Kołton, Mateusz Popiela (Michał Tomala), Mariusz Łyduch (Mateusz Sławecki) – Szymon Gołąb, Maksymilian Klimek (46′ Oleksandr Andruszko)- Damian Grudnik (66′ Hubert Skocz).
Garbarnia: Mateusz Buczyński – Michał Czabanowski, John Kowalski (85′ Michał Podkowa), Bartosz Kutrzeba (46′ Feliks Grzybowski), Maciej Wojtaszek, Michał Hajduk, Kacper Nieckula (75′ Bartosz Seweryn), Tymofij Chordyriew, Oskar Wielecki, Aleksander Paczka (46′ Filip Sarga), Mateusz Grzybowski (63′ Tomasz Wilk)
Młodość na boisku
Bochnianie przystępowali do spotkania z krakowianami po trzech przegranych meczach z rzędu, które zrzuciły Bocheńskiego z ligowego czuba do środka ligowej stawki. Spotkanie z nieprzewidywalnym beniaminkiem z Krakowa (w ostatnim czasie wygrana nad Kalwarianką, przegrana z Limanovią) zapowiadało się ciekawie. Tym bardziej, że przeciwko swojemu byłemu klubowi stawał Damian Rębisz – obecnie trener BKS, a kiedyś szkoleniowiec rezerw Brązowych. Na boisku widzieliśmy także Mateusza Grzybowskiego. W poprzednim sezonie ze zmiennym szczęściem reprezentował barwy BKS, obecnie jest liderem pierwszej linii RKS. W zespole gospodarzy niegdyś brązową koszulkę Garbarni zakładali: Marcin Kołton, Kamil Trojan i Szymon Gołąb. Na boisku zobaczyliśmy stosunkowo młodą drużynę z Bochni z jeszcze młodszą z Krakowa. Dość powiedzieć, że najstarszym zawodnikiem Garbarni był jej kapitan – Michał Czubanowski – mający 28 lat. Pozostali zawodnicy urodzili się już w XXI wieku (roczniki od 2002 do 2006).
Popis Grudnika
Pierwsze minuty spotkania należały do gości. Dwukrotnie niepokoił bramkę Bartłomieja Fojta pomocnik beniaminka – Bartosz Kutrzeba. Z czasem jednak gra wyrównała się, a bochnianie umiejętnie przenosili grę w okolice pola karnego przyjezdnych. W 10 minucie po bardzo dobrym prostopadłym zagraniu lewego obrońcy BKS – Piotra Gruszeckiego – piłkę w pole karne otrzymał Damian Grudnik. Napastnik uderzył sytuacyjnie zaskakując Mateusza Baczyńskiego. Młody bramkarz przepuścił strzał między nogami. Spryt Grudnika mogliśmy zobaczyć niespełna kwadrans później. Tym razem po indywidualnej akcji Marcina Kołtona rozpoczętej na środku boiska i zakończonej celnym strzałem, Grudnik dopadł odbitej przez Baczyńskiego piłki i z bliska wpakował ją do siatki. Bochnianie jeszcze jeden raz w pierwszej połowie cieszyli się z piłki umieszczonej w bramce gości, jednak zdaniem arbitrów, bardzo aktywny Maksymilian Klimek był na spalonym.
Garbarnia bez ognia
Goście w pierwszej połowie zazwyczaj próbowali bezpośrednio przenosić piłkę z linii obrony do osamotnionego byłego zawodnika BKS – Mateusza Grzybowskiego. Ten próbował o piłkę wywalczyć – tak w powietrzu jak i na ziemii, a gdy już ta sztuka mu się udawała indywidualną akcją (brak wsparcia ze strony pomocników) próbował rozerwać szyki obronne gospodarzy. To udawało mu się bardzo rzadko, tym bardziej że blok obronny BKS dbał o należytą asekurację. Po zmianie stron piłkarze Garbarni podjęli starania, aby dłużej utrzymać się przy piłce na połowie BKS i trzeba przyznać, że pomiędzy 50 a 70 minutą goście zyskali optyczną przewagę. Stworzyli sobie w tym czasie jednak zaledwie jedną groźną sytuację – do dobrze zagranej w pole bramkowe piłki nie zdążył rezerwowy Feliks Grzybowski.
Powrót króla Oleksandra
Od meczu z Okocimskim Brzesko (13 września) bochnianie musieli radzić sobie bez Aleksandra Andruszki. Ten po starciu z jednym z brzeszczan doznał poważnej kontuzji szczęki. Przeszedł operację a następnie długotrwałą rehabilitację. Pojawienie się Ukraińca na boisku w drugiej połowie było niespodzianką dla zawodników Garbarnii, a piłkarską jakość skrzydłowego mogliśmy zobaczyć zwłaszcza w ostatnim kwadransie gry, gdy jego akcje rozrywały formacje wysoko grającego rywala. Andruszko gola nie strzelił, ale zostawił po sobie dobre wrażenie – zważywszy na długi rozbrat z piłką.
Dwa ciosy i nokaut
Krakowianie starali się ambitnie odrobić dwubramkową stratę. Coraz częściej jednak odczuwali jednak trudy gry na bardzo trudnej (mówiąc eufemistycznie) murawie przy Parkowej. Co więcej w sposób nonszalancki tracili piłkę (uwaga głównie wobec Oskara Wieleckiego) napędzając akcje gospodarzy. W 83 minucie Michał Czubanowski sfaulował Andruszkę przed polem karnym. Piłkę uderzył Kołton, a ta – jak zaczarowana – wpadła do siatki obok zaskoczonego, nieruchomo przyglądającemu się jej bramkarza. Chwilę później w polu karnym sfaulowany został Kacper Klimek. Przed szansą podwyższenia rezultatu stanął Hubert Skocz. Rezerwowy nie zmarnował „jedenastki” ustalając rezultat na 4-0.
Bochnianie kończą rundę efektownym zwycięstwem, które nie tylko przerwało serię trzech porażek, ale także pozwoliło awansować z 10. na 6. pozycję w ligowej klasyfikacji. Podoipiecnzi Damiana Rębisz mają 29 punktów i do liderującego Orła Ryczów tracą 15 punktów. Garbarnia kończy rundę na miejscu 9. Do Bocheńskiego KS krakowianie tracą dwa „oczka”.






























































