BSF ABJ Powiat Bochnia zanotował przełom. Po niespodziewanym remisie z Constractem Lubawa tym razem bochnianie rozbili w niezwykle ważnym spotkaniu AZS UŚ Katowice. Co przesądziło o wygranej?
BSF ABJ Powiat Bochnia 10-2 (6-1) AZS UŚ Katowice
Stefano Galešić 2′, 6′, Sebastian Leszczak 5′, 22′, 33, Minor Cabalceta 12′, 33′ (k.), Arkadiusz Budzyn 19′, Fran Moreno 20′, Mateusz Prokop 28′ – Serhij Łapa 4′, Bartłomiej Twarkowski 31′
BSF: Marek Karpak, Rafał Aksamit – Arkadiusz Budzyn, Minor Cabalceta, Sebastian Leszczak, Mateusz Prokop, Wojciech Doroszkiewicz, Stefano Galešić, Piotr Matras, Fran Moreno, Wojciech Przybył. Trener: Eu Dominguez
1. Obrona zaczyna funkcjonować.
W ostatnim starciu świetnie spisał się Marek Karpiak, ale tym razem w bramce zastąpił go Rafał Aksamit. Z nim drużyna także funkcjonowała jednak całkiem nieźle, bo dała się zaskoczyć tylko dwa razy, a ogólnie prezentowała się dobrze. Bochnianie nie pozwolili rywalom na zbyt wiele, a po przechwytach wyprowadzali groźne kontrataki, co przyniosło im gole. Drużynę buduje się od obrony, a ta w końcu zaczyna być skuteczna.
2. Energia.
Zawodnicy BSF-u nareszcie zaczęli biegać więcej i w szybszym tempie. Ich ataki były ciekawsze, trudniejsze do rozszyfrowania. Pierwszy gol padł po stałym fragmencie i ładnym strzale Stefano Galešicia, w podobnych okolicznościach przyjezdni doprowadzili do wyrównania, ale później jakość miejscowych zaczęła zapewniać im przewagę. Zagrożenie stwarzali zarówno po atakach pozycyjnych, jak i szybkich wypadach, potrafili utrzymać się dłużej przy piłce i przyspieszyć w odpowiednim momencie.
3. Klasyczny Leszczak.
Sebastian Leszczak uwielbia zejść z lewej strony do środka i uderzyć mocno prawą nogą. Wie to pewnie każdy, kto interesuje się futsalem, także rywale bocheńskiej drużyny. Jeśli jednak kapitan BSF-u jest w dobrej dyspozycji, to ta wiedza nie zdaje się na zbyt wiele. W pierwszych spotkaniach sezonu nie potrafił wypracować sobie dogodnych okazji i nie był zbyt groźny, miał mało okazji do zaprezentowania swojego firmowego zagrania, ale teraz znów osiągnął dobrą dyspozycję, a zdobyty w charakterystyczny sposób gol na 2-1 był początkiem koncertu bochnian.
4. Wykorzystane błędy.
Strata drugiej bramki zupełnie rozbiła katowiczan, zwłaszcza fatalnie tym razem dysponowanego bramkarza Yevheniego Kozlova, ale błędy przeciwnika trzeba jeszcze umieć wykorzystać. Tym razem gospodarze zrobili to niezwykle skutecznie. Pierwsza połowa była w ich wykonaniu wręcz świetna i zwiastuje, że pod wodzą nowego trenera możliwe jest jeszcze nawiązanie do sukcesów z poprzedniej edycji.
5. Kontrola.
W tym sezonie bochnianie przyzwyczaili do tego, że w decydujących momentach wyglądają coraz słabiej i nie są w stanie utrzymać korzystnego wyniku. Tym razem zachowali jakość gry po dobrej pierwszej połowie i nie dali przeciwnikom zbyt wielu szans na zmniejszenie strat, za to sami dokładali kolejne gole. To było w pełni zasłużone zwycięstwo, jakiego kibice dawno nie doświadczyli.
MF
