Piłka ręczna. Szesnasty bocheński krzyk rozpaczy

466 0

Własny parkiet to zazwyczaj dodatkowy „bonus” dla drużyny, pozwalający jej na luźniejsze niż na wyjeździe rozgrywanie meczu. A jednak, czasem bycie gospodarzem niczego nie zmienia… W sobotnim spotkaniu, w kilku pierwszych minutach to Nielba wyglądała tak jakby grała u siebie. Bocheńscy kibice na pierwsze trafienie swych reprezentantów musieli czekać siedem minut, kiedy to Jakub Jewiarz dopełnił swego strzeleckiego obowiązku. Szczerze powiedziawszy te pierwsze akcje nie wyglądały zbyt dobrze w wykonaniu bochnian. Bezsensowne straty, rzuty obok słupka, trafienia w poprzeczkę – zdecydowanie zbyt wiele czynników było przeciwko MOSiR-owi. – Mówi się, że szczęście sprzyja lepszym i chyba coś w tym musi być, bo na tym etapie spotkania po prostu lepsza była drużyna z Wągrowca. Gdy w szóstej minucie rewelacyjną obroną popisał się Cezary Marciniak, smutek zagościł w oczach Filipa Pacha, gdyż to właśnie jego akcja okazała się nieskuteczna. Wynik 1:6 nie mógł cieszyć (chyba, że rywali), tak więc gospodarze szybko się zmobilizowali i w ciągu kilku chwil zrehabilitowali się za fatalne otwarcie meczu. Szkoda tylko, że tej mobilizacji starczyło im tylko do tego by doprowadzić do remisu 7:7 (w 19. minucie).

„Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba” – chyba ten cytat przyświecał bochnianom wraz z nadejściem 20 minuty meczu… Gracze z Solnego Grodu bardziej niż na wolę niebios podatni byli jednak na wolę szczypiornistów z Wągrowca. – To właśnie im pozwalali na większość rzeczy, które tamci sobie zaplanowali i przez to sami wpadli w niemałe „piekiełko”. Zawodnicy Nielby z łatwością zdobywali bramki ze skrzydeł, kontry także kończyli perfekcyjnie – gdyby tak właśnie grali bochnianie to patrzenie na te akcje byłoby prawdziwą rozkoszą i słodyczą…. Niestety, bocheńscy zawodnicy nie uraczyli swych kibiców cukierkowymi akcjami pierwszoligowymi, a ten niedobór cukru mocno dał się wszystkim we znaki. – Jedni byli mocno podenerwowani, inni apatyczni – tylko jakiś nagły zastrzyk energii mógł uratować bochnian. Czy tym zastrzykiem miał być Paweł Lysy? – W 27. minucie pojawił się na parkiecie, ale trzyminutowa możliwość gry tego młodego i bezwątpienia utalentowanego gracza to było zdecydowanie zbyt mało. Rywal odjeżdżał na nowo i nie pomagały nawet pojedyncze obrony Tomka Węgrzyna czy Jarka Guta. W 23. minucie 7:10, w 26. minucie 8:12… Po pierwszej połowie na tablicy świetlnej widniał rezultat 10:14.

Czy w drugiej części spotkania miał nastąpić jakiś przełom w grze gospodarzy? – Wiele na to wskazywało: Mateusz Zubik przeprowadził skuteczną akcję indywidualną (11:14), a po chwili Wiktor Budziosz wywalczył rzut karny, który został zamieniony na bramkę przez Macieja Imiołka (12:14). Wynik wyglądał już zdecydowanie lepiej i wydawać się mogło, że jeszcze tylko troszkę i coś dobrego rzeczywiście może się dla bochnian wykluć w dalszej fazie meczu. No niestety, nie wykluło się. Dwie bramki zdobyte z rzędu to było maksimum na które było stać podopiecznych Ryszarda Tabora. Bochnianie starali się robić dużo ruchu w ofensywie i przeprowadzać szybkie ataki – te ich szybkie akcje niejednokrotnie kończyły się jednak tak szybko jak się zaczynały… Rywal przejmował piłkę i powiększał swój dorobek. Zresztą, jeśli zespół nie potrafi wykorzystać gry w przewadze to nie trudno oczekiwać, że ujdzie mu to na sucho. – Bochnianie faktycznie zostali za to ukarani.

Czy w ostatnich dziesięciu minutach meczu doszło do jakiejś zmiany? – Na parkiecie ponownie pojawił się Paweł Lysy i swymi ruchami co nieco zagonił rywala do roboty. – Patrząc na przebieg wydarzeń boiskowych, wpuszczenie go w tym momencie do gry nastąpiło ponownie zdecydowanie zbyt późno (chłopak ma „parę w łapie”, niech się więc ogrywa!), ale teraz można jedynie snuć domysły co by było gdyby…

Zagraliśmy słabe spotkanie w każdym elemencie i to niestety odzwierciedla wynik. Przykro mi z tego powodu, że po raz kolejny schodzimy z parkietu pokonani – krótko skomentował to spotkanie Ryszard Tabor. Także i Jakub Jewiarz ocenił ten mecz bardzo skrótowo: – To był ciężki mecz. Liczyliśmy na dwa punkty, a wyszło jak wyszło – stwierdził reprezentant MOSiR-u.

MOSiR Bochnia – MKS Nielba Wągrowiec 24:30 (10:14)

MOSiR: Węgrzyn, Gut – Najuch 6, Imiołek 4, Zubik 4, Nowak 3, Budziosz 2, Janas 1, Janus 1, Jewiarz 1, Lysy 1, Pach 1, Bujak, Spieszny.
Kary: 6 min.
Karne: 3/3.

Nielba: Napierała, Mielczarek, Marciniak – Biniewski 6, Kamyszek 6, Smoliński 5, Świerad 4, Pietrzkiewicz 3, Widziński 3, Karczewski 1, Kociołek 1, Pawlaczyk 1, Hoffmann, Izban, Matłoka.
Kary: 8 min.
Karne: 2/3.

Wyniki spotkań 16. kolejki:
SRS Czuwaj Przemyśl – Siódemka Miedź Legnica 32:38 (17:19)
KSSPR Końskie – SPR Tarnów 32:26 (17:10)
MTS Chrzanów – Piotrkowianin Piotrków Trybunalski 26:30 (15:18)
– Pozostałe mecze zostaną rozegrane w późniejszym terminie

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *