Kamil Rynduch: „Moje osiągnięcia, to zasługa drużyny”

395 0

Najlepszy strzelec i zawodnik I ligi bocheńskiego futsalu: gratulacje Kamil za te osiągnięcia. Powiedz jak to się robi, że jest się i najskuteczniejszym i najlepszym piłkarzem?

Kamil Rynduch: Dziękuję bardzo za gratulacje. Przede wszystkim muszę przyznać, że bardzo pomogła mi moja drużyna. Miałem naprawdę dobrych chłopaków koło siebie. Myślę, że w innej drużynie nie strzeliłbym tylu bramek co w Stalprodukcie. Wiele goli strzeliłem z bliska do pustej bramki po dobrym podaniu kolegi.

Poza tym, w drugiej części sezonu zrzuciłem wagę i może też trochę lepiej się prezentowałem. Głównie jednak, te moje osiągnięcia, to zasługa drużyny.

Tyle, że ta drużyna, która dogrywała piłki sama też korzystała z twoich otwierających drogę do bramki zagrań.

To też. Wiadomo, że podczas mojej gry w piłkę skupiałem się głównie na podawaniu. Na hali wiele się nie zmieniło. Gdy jest taka możliwość, staram się dograć piłkę kolegom. W efekcie miałem kilka asyst. Wszystko to złożyło się na to, że był to dla mnie udany sezon.

Czy te indywidualne wyróżnienia rekompensują utratę mistrzostwa?

Na pewno trochę. Fajnie byłoby wygrać wszystko, ale przyznać trzeba , że Widmat prowadził zdecydowanie od pierwszej kolejki. W mojej ocenie wygrał tę ligę jak najbardziej zasłużenie. Chłopaki grali najrówniej i najładniej dla oka. Gratulacje dla nich, ale w przyszłym sezonie będziemy chcieli odebrać im tytuł.

Jak odebraliście w szatni fakt, że nie udało wam się obronić mistrzostwa? Było duże rozczarowanie? Czy też może podeszliście do tematu ze zrozumieniem, godząc się z tym, że Widmat był po prostu za silny, zwłaszcza w pierwszej części sezonu?

Oczywiście zależy nam na każdym meczu – chcielibyśmy wygrać każde spotkanie. Nie podchodzimy jednak do tego drugiego miejsca w takich kategoriach… Cóż, stało się. Tak naprawdę przegraliśmy mistrzostwo w dwumeczu z Widmatem. Zabrakło nam jednej bramki, aby wygrać mecz rewanżowy, a przecież były ku temu sytuacje.

Czyli w przyszłym sezonie, waszym celem będzie odebranie tego mistrzostwa?

Na pewno. Myślę, że jest na to szansa.

Przyszły sezon może być dużo bardziej ciekawy niż ten obecny. Do ligi awansowali Aquer i Semper Fidelis, a więc zespoły z dużym potencjałem. Wydaje się , ze poziom ligi będzie równał w górę, a przez to doczekamy się większej ilości niespodzianek.

Zespoły, które awansowały są mocne. Znam grających tam chłopaków. Potrafią grać w piłkę. Natomiast jestem pewien, że będzie rósł poziom zespołów z I ligi. Obserwowałem grę poszczególnych zespołów i śmiało mogę stwierdzić, że w porównaniu do pierwszej rundy drużyny poczyniły znaczące postępy. Regularna gra na hali powoduje, że zawodnicy bardziej się zgrywają i przez to trudniej jest ich pokonać. Być może do zespołów dojdą zawodnicy lepsi, na przykład z Krakowa… którzy widząc, że w Bochni jest coraz wyższy poziom (a trzeba powiedzieć, że widać to gołym okiem), wniosą do swoich nowych drużyn piłkarską jakość.

Wspomniałeś, że regularna gra na hali ma przełożenie na formę. Trenujesz już tylko na hali?

Tylko. Postanowiłem, że przynajmniej przez najbliższe pół roku skupię się wyłącznie na grze na hali. Odpuszczam grę na trawie i skupię się wyłącznie na futsalu w zespole Stalproduktu i BSF Bochnia.

To było duże zaskoczenie. To, że powiedziałeś „pas” piłce na trawie. Jeszcze rok temu byłeś jednym z najlepszych środkowych pomocników w IV lidze. Jesień co prawda nie była już jakoś specjalnie udana w twoim wykonaniu, jak już sam powiedziałeś miałeś trochę problemów z nadwagą, ale mimo wszystko zaskoczenie jest ogromne. Zważywszy, że jesteś zawodnikiem kreatywnym, a takich jak wiadomo jest jak na lekarstwo.

Zaważyły na tej decyzji przede wszystkim względy zawodowe. Do tej pory starałem się godzić grę w piłkę z pracą i nauką. Przyszedł po prostu taki moment, że tego dłużej nie da się już robić. Nie potrafię pogodzić piłki z pracą. Trzeba było podjąć taką decyzję… Przyznam też szczerze, że jakoś straciłem motywację do gry w piłkę w Bochni. Nie wiem, czy zaważyły na tym może względy organizacyjne, ale powiem tyle, że każdy trening był dla mnie obowiązkiem, męczarnią, niż przyjemnością. Dlatego też postanowiłem przez te pół roku odpocząć i … może jeszcze za jakiś czas, będę miał możliwość pogodzenia pracy z grą na trawie. Na razie mówię jednak nie. Na chwilę obecną piłkarska hala i jej rozwój w Bochni jest mi jak najbardziej na rękę.

A obserwujesz to, co dzieje się w BKS-ie? Twoi koledzy mieli już w miniony weekend zainaugurować piłkarską wiosnę. Masz zapewne kontakt z nimi, wiesz co się dzieje, jak to oceniasz?

Z chłopakami mam kontakt cały czas. Często widuję się z nimi na hali. Zawsze pierwszym tematem do rozmów jest BKS i to co się z nim dzieje. Wiem, że nie ma szału. Zresztą nigdy nie było. Widzę jednak, że przeprowadzono jakieś wzmocnienia. Przyszło kilku doświadczonych chłopaków, jak Tomek Kozieł, z którym gram na hali i który jest dużym wzmocnieniem dla BKS. Myślę, że z tym składem Bocheński spokojnie utrzyma się w III lidze.

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *