IV liga. Niespodzianka w Ciężkowicach – BKS-owi „zabrakło piłkarskiego farta”

518 0

Cieżkowianka Cieżkowice – BKS Bochnia 2-1 (1-0)
Bramki: Ireneusz Kapałka 41′, 51′ – Piotr Górecki 75′
BKS: Damian Szydłowski – Krystian Lewicki, Mateusz Krokosz, Mateusz Czernecki, Dawid Grzyb – Piotr Górecki, Hubert Grodowski (46’ Michał Kaczmarczyk), Jarosław Siwek, Mateusz Klesiewicz, Karol Mus (55’ Krzysztof Styrna)- Sławomir Zubel.

BKS Bochnia miał być w meczu z Cieżkowianką absolutnym faworytem do zdobycia trzech punktów. Nic w tym dziwnego. Gospodarze meczu – Ciężkowianka zajmowała ostatnie miejsce w tabeli z dorobkiem 6 punktów, w której mało kto wierzył, że piłkarska wiosna może przynieść jakiekolwiek źródła radości. Z drugiej strony BKS, zespół, który wraz ze Skalnikiem i Lubaniem otwierał, z 29 punktami tabelę IV ligi. Bochnianie do meczu z autsajderem rozgrywek przystąpili osłabieni brakiem Arkadiusza Budzyna, Grzegorza Musa, Daniela Bukowca, czy Marcina Motaka…

Bochnianie w meczach kontrolnych przyzwyczaili, że grają wysoko, wywierają presję na rywalach, przez co narażają się na kontrataki rywali, ale też swoim stylem gry stwarzają sobie wiele sytuacji podbramkowych. Tak też było w niedzielne popołudnie w Ciężkowicach. Goście oddali na bramkę gospodarzy około 20 strzałów, przy zaledwie trzech podopiecznych Michała Jarząba. Próby gości albo obijały poprzeczkę, albo mijały bramkę, albo w rewelacyjny sposób były parowane przez bramkarza Ciężkowinaki – Bartłomieja Sudoła. Tylko raz, po strzale Piotr Góreckiego (wykorzystany rzut z autu) piłka wpadła do bramki miejscowych.

BKS przegrał w Ciężkowicach i zmarnował szansę na odskoczenie rywalom i stworzenie sobie chociaż niewielkiego marginesu błędu. Za tydzień do Bochni (?) przyjedzie Watra Białka Tatrzańska.

Sławomir Zubel: Był to typowy mecz zespołów, które znajdują się na przeciwległych biegunach ligowej tabeli. Ostatnia w tabeli Ciężkowianka zagrała bardzo defensywnie stawiając przed swoją bramką przysłowiowy autobus. Ośmiu zawodników skupiało się wyłącznie na wybijaniu piłki do przodu, byle dalej od swojej bramki. Do przerwy rywale oddali tylko 2 strzały, w których raz niestety udało im się wpakować piłkę do naszej siatki. Kolejną bramkę straciliśmy w 55 minucie po kontrataku. Jeszcze w pierwszej połowie, przy stanie 0-0 mieliśmy trzy stuprocentowe sytuacje, w których raz Ciężkowiankę przed utratą bramki broniła poprzeczka, a w kolejnych świetnie zachował się bramkarz, który w tym spotkaniu zagrał mecz życia. Tuż przed przerwą , w 45 minucie z rzutu wolnego strzelał Klesiewicz, ale i jego strzał pod poprzeczkę w nie wiem w jaki sposób Sudoł odbił na rzut rożny.

W drugiej połowie bardzo dobrą zmianę dał Michał Kaczmarczyk. W tej części gry zdominowaliśmy rywala, nie schodziliśmy z jego połowy, a jednak obiliśmy ponownie tylko poprzeczkę, strzały z dystansu mijał bramkę rywali, a jedyna ich akcja przyniosła im drugiego gola. rywal skarcił nas za naszą nieskuteczność. Nie mogę mieć pretensji do zaangażowania i sposób gry. W drugiej połowie wyglądało to nieźle. Podobnie nie mogę mieć pretensji do sędziów za ich pracę do 85 minuty. Wówczas jednak w polu karnym bramkarz gospodarzy zderzył się z jednym ze swoich obrońców. Piłka spadła nam niemal pod nogi i gdy mieliśmy strzelić wyrównująca bramkę, sędzina przerwała grę. Jak później tłumaczyła, zasugerowała się głośnym okrzykiem bramkarza, bojąc się jego poważnej kontuzji. Mimo to uważam, że przyczyną naszej porażki byłą słaba skuteczność, które jest pokłosiem tego, że nie mamy możliwości przeprowadzania zajęć na boisku trawiastym. Zabrakło nam także zwykłego boiskowego farta.

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *